" Czasem nie sposób postąpić właściwie [...] Niekiedy trzeba wybrać mniejsze zło"
***
- Już jestem ! - krzyczę , przekraczając próg domu.
Rozpinam zamek płaszcza i zsuwam go z ramion, zawieszając na wieszaku, przymocowanym do ściany korytarza. Przysiadam na niewielkim stopniu i zsuwam z nóg buty.
- Jesteś - na korytarz wchodzi uśmiechnięty od ucha do ucha Markus - Już myślałem, że będę musiał iść cię szukać - wpycha do ust kolejną garść popcornu.
- Jesteś - na korytarz wchodzi uśmiechnięty od ucha do ucha Markus - Już myślałem, że będę musiał iść cię szukać - wpycha do ust kolejną garść popcornu.
Kręcę głową z uśmiechem, wchodząc do kuchni.
- Jakiś mecz dzisiaj? - pytam, zatrzaskując drzwiczki lodówki
- Jakbyś zgadła - opiera się ramieniem o framugę drzwi
Kręcę głową, nalewając sobie do szklanki wody mineralnej.
- Zaprosiłeś kogoś? Pewnie będę musiała siedzieć u siebie lub pójść do Astrid, prawda? - pytam rozbawiona
- Nie zaprosiłem nikogo, kogo byś nie znała - wzrusza ramionami, na co marszczę brwi
- To znaczy? - opieram się plecami o blat
- Iza, Iza , Iza - kręci głową i wchodzi do salonu - To chyba pytanie retoryczne - dodaje, opadając na kanapę
Chcę się odezwać, ale wtedy słyszę dzwonek do drzwi.
- Otworzysz? - pyta, odsuwając głowę do tyłu
- A mam wyjście?- wzdycham, przechodząc przez korytarz
- Kocham cię - krzyczy, na co przewracam oczami
Uśmiecham się i przekręcam zamek, naciskając na klamkę.
- Cześć - słyszę znajomy głos, na co zagryzam dolną wargę - Mogę wejść?
Odsuwam się na bok, niemal uderzając o ścianę.
- Markus jest w salonie - rzucam mimochodem
- Najpierw chciałbym porozmawiać z tobą
Przełykam z trudem ślinę , dociskając mocniej drzwi i zamykając zamek.
- A mamy o czym rozmawiać? - pytam, nawet na niego nie spoglądając
Wymijam skoczka i kieruje się po schodach do swojego pokoju. Otwieram drzwi i od razu opadam na zaścielane łóżko, zakrywając swoją głowę poduszką. Mam dość wracania do tamtych wydarzeń. Wolałabym zapomnieć, wymazać ten moment ze swojej pamięci i serca.
Wzdycham ciężko, zaciskając mocno powieki. Leżę przez dłuższą chwilę nawet się nie ruszając. Wtulam swój policzek w miękki materiał poduszki, podnosząc powieki. Lekceważę pukanie do drzwi.
- Iza proszę, porozmawiajmy - zaczyna cicho
Zagryzam policzki od środka, wpatrując się w zasłonięte niedbale okno.
- Nie mamy o czym rozmawiać - odpowiadam oschle
- Uważam inaczej - mówi, zatrzymując się przed mną - Mamy kilka spraw, które powinniśmy wyjaśnić.
- Jakie sprawy? - podnoszę głos, wspierając się na łokciu - Nie mamy żadnych spraw. Potraktowałeś mnie, jak naiwną nastolatkę ... głupia byłam, że pozwoliłam wtedy dość tym sprawą tak daleko.
- Żałujesz? - pyta
Spoglądam na niego z niedowierzaniem, ale dobrze znam odpowiedź.
- Może i nie ...- zaczynam niepewnie - Ale to nie powinno się wydarzyć.
Brunet niepewnie siada na skraju łóżka, przecierając dłonią twarz.
- Przepraszam - wzdycha - Nie chciałem ciebie tak potraktować, ale to było od mnie silniejsze. Wolałem, żebyś mnie znienawidziła ... wtedy chyba wszystko byłoby prostsze
Uśmiecham się krzywo, odwracając wzrok w bok.
- Mimo wszystko nie chcę cię stracić. Jesteś dla mnie w pewnym sensie bardzo ważna i mimo wszystko chcę przy tobie być - wyznaje
Spoglądam na niego zamglonym wzrokiem.
- Pozwól mi być chociaż twoim przyjacielem - szepcze
- Przyjacielem? - pytam słabo, spoglądając na niego uważnie - Myślisz, że po tym wszystkim co między nami zaszło dam radę traktować cię jak przyjaciela
- Iza...- podnosi się z miejsca - Tylko mnie nie odrzucaj - szepcze
Spoglądam na niego zaskoczona, ale w głębi serca mimo, że ta myśl mnie rani to chcę żeby nadal był obecny w moim życiu.
- Dobrze - mówię cicho - Będzie mi trudno, ale też nie chcę żebyś znikał z mojego życia - dodaję niepewnie
Brunet uśmiecha się i podchodzi do mnie. Zagryzam wargi, czując jak gładzi ciepłą dłonią mój policzek.
- Zaopiekuję się tobą - wspiera swój podbródek na czubku mojej głowy - Nigdy cię nie zostawię - obejmuje mnie ramionami
Wtulam się ufnie w jego ciało, zaciskając dłonie na jego barkach.
- Ja ciebie też - mówię cicho - Zawsze będę przy tobie, nawet wtedy kiedy wyjadę
- Jakiś mecz dzisiaj? - pytam, zatrzaskując drzwiczki lodówki
- Jakbyś zgadła - opiera się ramieniem o framugę drzwi
Kręcę głową, nalewając sobie do szklanki wody mineralnej.
- Zaprosiłeś kogoś? Pewnie będę musiała siedzieć u siebie lub pójść do Astrid, prawda? - pytam rozbawiona
- Nie zaprosiłem nikogo, kogo byś nie znała - wzrusza ramionami, na co marszczę brwi
- To znaczy? - opieram się plecami o blat
- Iza, Iza , Iza - kręci głową i wchodzi do salonu - To chyba pytanie retoryczne - dodaje, opadając na kanapę
Chcę się odezwać, ale wtedy słyszę dzwonek do drzwi.
- Otworzysz? - pyta, odsuwając głowę do tyłu
- A mam wyjście?- wzdycham, przechodząc przez korytarz
- Kocham cię - krzyczy, na co przewracam oczami
Uśmiecham się i przekręcam zamek, naciskając na klamkę.
- Cześć - słyszę znajomy głos, na co zagryzam dolną wargę - Mogę wejść?
Odsuwam się na bok, niemal uderzając o ścianę.
- Markus jest w salonie - rzucam mimochodem
- Najpierw chciałbym porozmawiać z tobą
Przełykam z trudem ślinę , dociskając mocniej drzwi i zamykając zamek.
- A mamy o czym rozmawiać? - pytam, nawet na niego nie spoglądając
Wymijam skoczka i kieruje się po schodach do swojego pokoju. Otwieram drzwi i od razu opadam na zaścielane łóżko, zakrywając swoją głowę poduszką. Mam dość wracania do tamtych wydarzeń. Wolałabym zapomnieć, wymazać ten moment ze swojej pamięci i serca.
Wzdycham ciężko, zaciskając mocno powieki. Leżę przez dłuższą chwilę nawet się nie ruszając. Wtulam swój policzek w miękki materiał poduszki, podnosząc powieki. Lekceważę pukanie do drzwi.
- Iza proszę, porozmawiajmy - zaczyna cicho
Zagryzam policzki od środka, wpatrując się w zasłonięte niedbale okno.
- Nie mamy o czym rozmawiać - odpowiadam oschle
- Uważam inaczej - mówi, zatrzymując się przed mną - Mamy kilka spraw, które powinniśmy wyjaśnić.
- Jakie sprawy? - podnoszę głos, wspierając się na łokciu - Nie mamy żadnych spraw. Potraktowałeś mnie, jak naiwną nastolatkę ... głupia byłam, że pozwoliłam wtedy dość tym sprawą tak daleko.
- Żałujesz? - pyta
Spoglądam na niego z niedowierzaniem, ale dobrze znam odpowiedź.
- Może i nie ...- zaczynam niepewnie - Ale to nie powinno się wydarzyć.
Brunet niepewnie siada na skraju łóżka, przecierając dłonią twarz.
- Przepraszam - wzdycha - Nie chciałem ciebie tak potraktować, ale to było od mnie silniejsze. Wolałem, żebyś mnie znienawidziła ... wtedy chyba wszystko byłoby prostsze
Uśmiecham się krzywo, odwracając wzrok w bok.
- Mimo wszystko nie chcę cię stracić. Jesteś dla mnie w pewnym sensie bardzo ważna i mimo wszystko chcę przy tobie być - wyznaje
Spoglądam na niego zamglonym wzrokiem.
- Pozwól mi być chociaż twoim przyjacielem - szepcze
- Przyjacielem? - pytam słabo, spoglądając na niego uważnie - Myślisz, że po tym wszystkim co między nami zaszło dam radę traktować cię jak przyjaciela
- Iza...- podnosi się z miejsca - Tylko mnie nie odrzucaj - szepcze
Spoglądam na niego zaskoczona, ale w głębi serca mimo, że ta myśl mnie rani to chcę żeby nadal był obecny w moim życiu.
- Dobrze - mówię cicho - Będzie mi trudno, ale też nie chcę żebyś znikał z mojego życia - dodaję niepewnie
Brunet uśmiecha się i podchodzi do mnie. Zagryzam wargi, czując jak gładzi ciepłą dłonią mój policzek.
- Zaopiekuję się tobą - wspiera swój podbródek na czubku mojej głowy - Nigdy cię nie zostawię - obejmuje mnie ramionami
Wtulam się ufnie w jego ciało, zaciskając dłonie na jego barkach.
- Ja ciebie też - mówię cicho - Zawsze będę przy tobie, nawet wtedy kiedy wyjadę
*
Zagryzam wargi, wpatrując się w okno jednego z domów. Dobrze wiem co sobie oboje obiecywaliśmy. Przyjaźń, wsparcie, szczerość ... to wszystko tak dalekie od uczuć, które czułam. Chciałam wejść. Zapukać i po prostu zatopić się w jego silnych ramionach, poczuć się znów bezpiecznie.
Spuszczam głowę, czując łzy spływające po policzkach. Przez oświetlone światło, a nie zasłonięte zasłony idealnie widzę to, co dzieje się w środku. Para całująca się. Nie trzeba być jasnowidzem , żeby wiedzieć, że między tą dwójką do czegoś dojdzie.
Odwracam się na pięcie i biegnę przed siebie. Obiecałam sobie, że zapomnę. Że nie będzie dla mnie znaczył więcej niż przyjaciel, ale tak naprawdę : Kogo ja chciałam oszukać?
Odwracam się na pięcie i biegnę przed siebie. Obiecałam sobie, że zapomnę. Że nie będzie dla mnie znaczył więcej niż przyjaciel, ale tak naprawdę : Kogo ja chciałam oszukać?
Zdyszana wpadam do domu cioci. Lekceważę słowa kierowane w moją stronę i po prostu zatrzaskuje drzwi swojego pokoju. Opadam na łóżko, starając się zapanować nad przyspieszonym oddechem.
Niepewnie podnoszę głowę kiedy słyszę dźwięk swojego telefonu.
Niepewnie podnoszę głowę kiedy słyszę dźwięk swojego telefonu.
- Halo? - mówię słabo, naciskając zieloną słuchawkę
- Iza ? - słyszę jego zachrypnięty głos - Co u ciebie ? - pyta
Zagryzam wargi , podchodząc do okna. Opieram swoje czoło o chłodną szybę , spoglądając na jeden z domów.
- Dobrze. Wróciłam z biegania - odpowiadam
- Biegałaś? Gdzie? Poszedłbym z tobą.
- Miałeś chyba lepsze zajęcia - krzywię się, karcąc samą siebie w myślach, kiedy czuję nieprzyjemne ukłucie w środku.
- Nie rozumiem?
- Nie musisz - wzdycham, opadając z powrotem na łóżko - A ty co robisz?
- Masz ochotę na spacer? - odpowiada pytaniem, na co marszczę brwi
- Niezbyt - mówię szczerze - Niedawno wróciłam, a jestem zmęczona - przeczesuje wilgne od potu włosy, rozluźniając kucyk
- Szkoda...
- Zresztą muszę zacząć się pakować, jutro wieczorem mam samolot - zagryzam wargi, oczekując reakcji z drugiej strony
- Już jutro? - pyta cicho
- Tak, w końcu wrócę do kraju - uśmiecham się mimowolnie, bo mimo, że w Norwegii czuję się wspaniale to właśnie w Polsce jest mój dom
- Mam nadzieje, że nadal będziemy utrzymywać kontakt
- Oczywiście...- uśmiecham się - Przecież obiecałam być przy tobie zawsze, pamiętasz?- pytam niepewnie znów, spoglądając przez okno i mimowolnie widzę w jednym z okien jego sylwetkę.
- Pamiętam - szepcze
Od autorki : No to jest już 10 ! Jak ten czas mija. Dodaję ją dzisiaj i muszę przyznać, że naprawdę jestem z niej zadowolona. Jeszcze góra dwa , trzy, a może cztery rozdziały + plus epilog jeśli wena i nauka w szkole dopisze. Mam nadzieje, że nadal ktoś tutaj jest i czyta moje wypociny. W każdym razie... dziękuję bardzo za obecność. Zaległości postaram się nadrobić jutro, bo dziś jest już troszeczkę późno. Czekam na wasze opinie i do następnego ;*