Ludzie boją się wchodzić w głębsze relacje , bo każde rozstanie generuje głębsze blizny. Bezpieczniejsze jest poruszanie się po powierzchni. Głębiej boli bardziej.
***
Poprawiam się na łóżku, krzywiąc kiedy nie czuję chłodnej powierzchni pościeli na swojej skórze. Leniwie poruszam powiekami, starając się je podnieść, ale ich ciężar zadaje się mnie przezwyciężyć.
Wzdycham ciężko, rezygnując z dalszej walki. Przygryzam spierzchnięcie od ciepłego oddechu wargi, poruszając się niespokojnie. Zachłannie przełykam ślinę, starając się pozbyć nieprzyjemnej suchości, ale to nic nie daje.
- Śpisz? - słyszę cichy głos
Moje powieki, jakby nagle straciły swój ciężar. Podnoszą się, a ból mija.
- Nie - mruczę słabo, przecierając oczy - Gdzie ja jestem?
- U mnie w mieszkaniu - tłumaczy, stawiając na nocnej szafce szklankę wody i opakowanie leków przeciwbólowych
- Dziękuję - odpowiada - Dlaczego tutaj, a nie w domu cioci?
Brunet marszczy brwi i siada w fotelu.
- Sądziłem, że nie chcesz pokazywać się jej w takim stanie - wzrusza ramionami - Poza tym, było późno.
Przygryzam dolną wargę, przytakując głową. Drżącą dłonią sięgam po szklankę, z której upijam spory łyk, a dopiero później sięgam po pastylkę.
- Dziękuję i przepraszam.. - szepcze, układając się na poduszce i naciągając na siebie kołdrę - Za tą pomyłkę... nie wiem, jak to się stało.. ja..- dukam
- Spokojnie - śmieje się - Nic się nie stało. Mówiłem ci wczoraj, zwykła przysługa - wzrusza ramionami i podnosi się z miejsca - Jesteś głodna?
- Nie i tak dużo dla mnie zrobiłeś, powinnam już wracać - wzdycham , przeczesując ręką włosy
- Zostań - zaczyna, siadając na skraju łóżka i układając swoją dłoń na mojej
Zagryzam skórę policzków od środka, spoglądając na ten gest z niezrozumieniem.
- Kenneth... ja..
Brunet zbliża się niebezpiecznie szybko. Z trudem łapię oddech, żeby nie wyglądało to, jak chlust powietrza, przed panicznym wybuchnięciem płaczem. Podnoszę zamglony wzrok i wbijam go w jego oczach. Znów ta nieprzyjemna intensywność, która odbiera mi resztki zdrowego rozsądku. Potem już tylko przyjemny zapach jego perfum i ciepły oddech na wargach. To chyba nie powinno tak wyglądać.
Przełykam z trudem ślinę, a jego wargi szybko przylegają do moich. Prostuje się , a moja dłoń mimochodem kieruje się w stronę jego włosów, wplatając w nie. Przyciągam go bliżej, odpowiadając na każdą pieszczotę. Po raz pierwszy to czuję. Przyjemne mrowienie w podbrzuszu i bijące z dziwną prędkością serce, które najchętniej wyskoczyłoby z piersi. Uśmiecham się kiedy przejeżdża wzdłuż moich warg czubkiem języka, prosząc o więcej. Nie waham się i od razu daje mu pełniejszy dostęp, nie myśląc o tym, co będzie, gdy oboje będziemy musieli wrócić do swoich rzeczywistości...
*
Opieram skroń o zimną szybę, spoglądając na tonącą w mroku ulicę. Staram się nie wracać do wydarzeń z poranka, ale moje myśli robią wszystko na przekór mnie. Wzdycham ciężko, pocierając dłońmi przed ramiona. Moja skóra mrowi w każdym miejscu. w którym jeszcze parę godzin temu spoczywały wargi skoczka. Przełykam ślinę, czując każde muśnięcie jego dłoni i ust. Przymykam oczy, chcąc znów poczuć się jak wtedy.
- Iza...- słyszę głos cioci, na co otwieram oczy i spoglądam w stronę drzwi
Uśmiecham się, zaskakując z parapetu.
- Stało się coś? - marszczę brwi, dostrzegając jej minę
- Nie - wyraz jej twarzy łagodnieje - Martwię się o ciebie, od rana nie wychodzisz z pokoju... stało się coś? - pyta cicho
Przygryzam dolną wargę, kręcąc przecząco głową, chociaż przed oczami od razu stają wydarzenia z dzisiejszego poranka.
- Wszystko dobrze
- Dziecko, przecież widzę - wzdycha, gładząc moje ramię - Ale dobrze, nie chcesz , nie mów... ale wiesz, że zawsze cię wysłucham - mówi, a ja przytakuję głową
Kobieta obejmuje mnie ramieniem i całuje w skroń.
- Iza...- słyszę głos cioci, na co otwieram oczy i spoglądam w stronę drzwi
Uśmiecham się, zaskakując z parapetu.
- Stało się coś? - marszczę brwi, dostrzegając jej minę
- Nie - wyraz jej twarzy łagodnieje - Martwię się o ciebie, od rana nie wychodzisz z pokoju... stało się coś? - pyta cicho
Przygryzam dolną wargę, kręcąc przecząco głową, chociaż przed oczami od razu stają wydarzenia z dzisiejszego poranka.
- Wszystko dobrze
- Dziecko, przecież widzę - wzdycha, gładząc moje ramię - Ale dobrze, nie chcesz , nie mów... ale wiesz, że zawsze cię wysłucham - mówi, a ja przytakuję głową
Kobieta obejmuje mnie ramieniem i całuje w skroń.
*
- Co zrobiłaś? - krzyczy blondynka
Przełykam z trudem ślinę i spoglądam na nią znad filiżanki.
- To co słyszałaś - mówię cicho
- Nie wierzę - mówi spokojniej - Znaczy wierzę, ale wiesz, że on ma dziewczynę
Spuszczam głowę, potakując głową.
- Nie cofnę czasu - pocieram nerwowo kark
- A chciałabyś ? - pyta
Zagryzam skórę policzków od środka, spoglądając na nią zaskoczona.
- Czyli nie - mruczy - Wpakowałaś się w niezłe bagno - wzdycha
- Wiem- mówię cicho, ukrywając twarz w dłoniach - Ale nie wiem co powinnam zrobić.
- Nie rób nic - wzrusza ramionami - Sama mówiłaś , że cię unika... więc po prostu rób to samo, a za parę tygodni wrócisz do Polski i zapomnisz.
- Nie wiem czy będę potrafiła...
Blondynka układa swoją dłoń na mojej, zmuszając, abym spojrzała prosto w jej oczy.
- Z chęcią zabiłabym tego dupka.., ale wiem , że nie wybaczyłabyś mi tego. Dla własnego dobra, zapomnij o nim.
Zagryzam mocno wargę, kręcąc głową.
- Nie potrafię, Astrid i proszę cię nie proś mnie już o to - łapię swoją kurtkę i torebkę, szybko kierując się w stronę wyjścia
Wiem, że to byłoby najlepsze z rozwiązań, ale coś we mnie nie chce zapominać. Chce dalej żyć głupią nadzieją, że coś się zmieni, a on być może będzie chciał być ze mną.
Zatrzymuję się w miejscu i spoglądam na swoje odbicie, malujące się na szybie jednego ze sklepów. Uśmiecham się krzywo, nie wierząc, że mogę być, aż tak głupia...
Od autorki : Jest już i dziewiątka. Ten rozdział wiele namieszał, wiem...ale to wszystko przez dziwny przypływ weny, więc proszę zapomnijcie na razie, że to opowiadanie się skończy. Nie wiem czy to źle czy dobrze. Dziękuję za każdy komentarz. Z racji tego, że zaczął się wrzesień , a co za tym idzie nowy rok szkolny, rozdziały będą dodawane co tydzień lub co dwa w piątki, dzisiaj to wyjątek. Mam nadzieje, że mimo obowiązków , ktoś nadal będzie. Pozdrawiam gorąco i do następnego ;*
Jestem :)
OdpowiedzUsuńNo rozdział rzeczywiście namieszał.. to stwierdzenie w naprawdę dużym skrócie..
Uważam, że Iza nie powinna odpuszczać, mimo iż prosi ją o to Astrid. Powinna raczej słuchać swojego wewnętrznego głosu i jeśli on mówi, że ma dalej mieć nadzieję, to widocznie to będzie najlepsze wyjście, mimo, iż na razie może się wydawać to bez sensu.
Czekam na następny!
Pozdrawiam ;*
hej!
OdpowiedzUsuńja tu jestem, mimo że nie mam w ogóle czasu wolnego. niestety, praca...
rozdział mi się strasznie podoba :)
no no, nie spodziewałam się tego, szczerze powiedziawszy. ale to dobrze.
niech Iza nie odpuszcza, nie wolno się poddawać. Kenneth wszystko przemyśli i na pewno się odezwie. przecież Iza to świetna dziewczyna!
pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
warto było oderwać się od robienia notatek z historii... zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńjejciu, Kenny W KOŃCU to zzrobił, hehe
tylko te słowa Atsrid... jeny, i co z tego, że ma dziewczynę? dziewczyna nie ściana, hehe
czekam na kolejny! :)
Jestem!
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział jest cudowny, bardzo mi się podoba ^^
No, powiem szczerze, że dzisiaj faktycznie trochę się namieszało, ale to dobrze, bo robi się ciekawiej :)
Kurczę, mam nadzieję, że Iza nie odpuści tak szybko i będzie słuchać siebie, tego, co wewnętrznie czuje.
Weny!
Buziaki :**
Witam:) Oczy powoli zaczynają odmawiać, mimo tak wczesnej pory, ale się zmobilizowałam i oto jestem:D
OdpowiedzUsuńMoim skromnym zdaniem Astrid ma trochę racji, ale jeśli z tą dziewczyną układało by się Kennethowi idealnie nie zaszło by to co zaszło. A skoro już to się wydarzyło powinni ze sobą pogadać (Kenneth i Iza) i wyjaśnić co dalej. Z ogromnym wyczekiwanie wypatruję kolejnego i proszę poinformuj o nim:P
Całusy:**
tu się dzieje tyle, że nie potrafię się skupić. mam ochotę przywalić Kennethowi, ale z drugiej strony pogłaskać go po główce. machinalnie jak tutaj weszłam kliknęłam w prolog i to się nie łączy. znaczy pewnie się łączy i to coraz bardziej, ale ja tego nie widzę.
OdpowiedzUsuńskręca mnie z dezorientacji, ret
Wow... Nie wiesz nawet jak żałuję, że jestem dopiero dziś. :/ Wybacz. :*
OdpowiedzUsuńRozdział jest doskonały i rzeczywiście namieszał...
Troszkę mnie dziś Astrid zirytowała... Być może po części ma rację, no bo faktycznie ma dziewczynę, ale uważam, że nasza Izka powinna walczyć. Jeśli ma siłę, jeśli serce podpowiada jej, że nie ma się poddawać, to uważam, ze powinna słuchać siebie, a nie Astrid. :/
Wygra silniejsza. ;)
A nagrodą będzie - ON. ♥
Z niecierpliwoscią czekam na next.
Buziaki :*
Się namieszało, a może po prostu zrobiło się ciekawiej? Zresztą, widocznie tak miało być :D Tak, czy inaczej rozdział super, a ja komentuję z wielkim opóźnieniem, bo życie, obowiązki i praca nie pozwalają mi na regularne odwiedzanie.
OdpowiedzUsuńGenialne *.*
OdpowiedzUsuńAstrid ma rację:D Wpakowała się w niezłe błoto :/
Pozdrawiam i weny ;*