niedziela, 21 sierpnia 2016

Ósmy


Łączy nas relacja , ta z rodzaju relacji , o której człowiek zapytany z bólem serca i przez zaciśnięte zęby kłamie wbrew sobie i odpowiada, że to nic takiego

***

Po piętnastu minutach szatyn zatrzymuje samochód przed jednym z klubów w centrum miasta. Uśmiecham się, podnosząc z miejsca. Przygryzam wargę, słysząc tłumiony dźwięk muzyki. Odwracam się i nachylam nad uchyloną szybą przednich drzwi.
- Jesteś pewny, że nie chcesz wejść na chwilę? - unoszę brew, ale szatyn kręci przecząco głową
- Nie zostałem zaproszony - odzywa się po chwili, wzruszając ramionami
Odsuwam się na moment od samochodu przyjaciela i otwieram tylne drzwi, zabierając z siedzenia prezent i torebkę.
- Od kiedy potrzebujesz zaproszenia, Markusie? - śmieje się cicho, wracając na swoje poprzednie miejsce - Oboje wiemy, że bardzo chcesz tam wejść - dodaję
Szatyn zagryza skórę policzków od środka, a dłonie zaciska wokół kierownicy i lewarka biegów. Uśmiecham się, czując dumę, że trafiłam w odpowiedni punkt.
- Astrid pewnie też na to liczy...
- Wrócisz sama? - pyta, wypuszczając z ust powietrze
Wzdycham ciężko, prostując się.
- Zadzwonię po ciebie - mówię, a przyjaciel przytakuje głową i po chwili odjeżdża.
Przez dłuższą chwilę stoję w tym samym miejscu, spoglądając jak ciemne Audi znika po woli z moich oczu. Wzdycham ciężko, spoglądając w szarzące się coraz mocniej niebo. Kręcę głową, chcąc pozbyć się zbędnych myśli. Ruszam przed siebie, a do moich uszu zaczyna docierać wyraźniejsza muzyka i stukot moich szpilek. Odpycham spore drzwi klubu, wchodząc do środka. Zsuwam jeansową kurtkę z ramion, wchodząc w głąb. Zatrzymuję się w miejscu, rozglądając dookoła.
- Iza - zauważam blondynkę, która niemo wykrzykuje moje imię
Uśmiecham się szerzej i ruszam w jej stronę.
- Wszystkiego najlepszego Astrid - mówię, starając się przekrzyczeć głośną muzykę
- Dziękuję, cieszę się, że jesteś - całuje mnie w policzek i odbiera prezent
- Też się cieszę - odwzajemniam gest i przysiadam obok przyjaciółki w loży
Wieczór mija nam bardzo szybko. Na zmianę upijamy drinki i tańczymy kilka szybkich tańców na parkiecie.
- Ja chyba mam już dość - mówię cicho, opierając głowę na oparciu kanapy
- Co ty mówisz? - śmieje się blondynka - To dopiero początek, a noc jeszcze młoda - puszcza mi oczko, dopijając swojego drinka
Kolejne godziny mijają podobnie, a moje ciało coraz gorzej reaguje na gęstą atmosferę w klubie.
- Ja wychodzę - wzdycham, łapiąc w dłonie swoją torebkę i kurtkę.
Nie czekam na reakcję przyjaciółki, tylko kieruję się w stronę wyjścia. Moje ciało bezwładnie odbija się od ciał ludzi znajdujących się na parkiecie, a później pustych ścian korytarza. Mrużę oczy, pocierając opuszkami palców, pulsujące skronie. 
Kiedy odpycham od siebie ciężkie drzwi, przyjemny chłód muska moją odsłoniętą skórę. Uśmiecham się blado i odchodzę kawałek, przylegając plecami do ściany budynku. Rozglądam się dookoła, spoglądając na przejeżdżające samochody. Po omacku staram się odszukać w swojej torebce telefon, w którym szybko odszukuję numer szatyna.
- Halo? - słyszę zaspany głos
- Em... chyba pomyłka - bełkoczę, chcąc się rozłączyć
- Iza? - pyta zaskoczony - Wszystko dobrze?
- A my się znamy? - marszczę brwi - Zresztą nie ważne, mówię, że pomyłka - wzruszam ramionami i odsuwam telefon od ucha
- Zaczekaj chwilę..
Zagryzam wargę, bijąc się z własnymi myślami.
-...gdzie jesteś?
- Najpierw może powiesz skąd się znamy i dlaczego nie jesteś Markusem? - pytam z ciężkim westchnięciem, zsuwając z nóg szpilki
Odpowiada mi jedynie cichy śmiech.
- Cieszę się, że jestem zabawna, ale...
- Gdzie jesteś? - pyta, lekceważąc moje słowa
- W klubie... znaczy przed nim, planuję wrócić do domu - wzruszam ramionami
- Sama?
- Sama, a z kim? Nie jesteś Markusem - wzdycham, odpychając się od ściany
- Przyjadę po ciebie tylko podaj mi adres.
Przez dłuższą chwilę stoję w miejscu, wsłuchując się w głuchy dźwięk zamykanego zamka błyskawicznego i cichy dźwięk obijających się o komodę kluczy.
- Nie trzeba. Wiem, jak wrócić - odpowiadam od razu, z trudem przełykając ślinę
- Iza - wzdycha, a ja przymykam oczy i cicho podaję adres - Będę za chwilę. Nie ruszaj się z miejsca - dodaję, rozłączając się.
Odsuwam telefon od ucha i wrzucam go do torebki, siadając na niewielkim murku. Plecami znów przylegam do ścianki budynku, rozglądając się dookoła.
- Tutaj jesteś - słyszę głos nad sobą
Otwieram oczy, spoglądając z niedowierzaniem na chłopaka.
- To ty? - dziwię się - Przepraszam - dodaję ciszej, spuszczając głowę
- Nic się nie stało - wzrusza ramionami i pomaga mi zejść - Będę mieć pewność, że dotrzesz cała do domu.
- Ale dlaczego? Po co tutaj jesteś? Boże, nie rozumiem tego - wzdycham, opadając na miejsce obok kierowcy 
- Nie musisz rozumieć - uśmiecha się, zapinając pasy - Znam twoją ciocię bardzo długo, Markusa zresztą też... to zwykła przysługa - wzrusza ramionami, przekręcając kluczyk w stacyjce
- Skoro tak - poprawiam się w siedzeniu i wbijam wzrok w bocznej szybie
Z każdym, mijanym budynkiem powieki stają się coraz cięższe, aż sama nie wiem ,kiedy zasypiam.


Od autorki :  Już ósemka, jak ten czas leci. Wbrew temu, że historia dalej nie jest do końca rozwinięta, to kieruje się ona bliżej końca. Dziękuję wszystkim, którzy są i czytają to opowiadanie. Nie wiecie ile sprawia mi to radości, naprawdę. Jeszcze raz dziękuję a za zaległości przepraszam. Do następnego ! ;*

środa, 10 sierpnia 2016

Siódmy


Nie chodzi o to, co robimy , ale jakimi motywami się kierujemy. 

***

Spacerujemy wzdłuż piaszczystego brzegu, ale żadne z nas nie decyduje się na przerwanie, panującej między nami ciszy. Uśmiecham się blado do siebie, czując przyjemne ciepło piasku pod stopami. Marszczę brwi, rozglądając się dookoła, wybudzając zamyślenia dopiero kiedy słyszę pisk i krzyk dzieci. Poprawiam trzymane w dłoniach rzeczy i mimowolnie spoglądam przez swoje ramię na kłócącą się dwójkę.
- Sądzisz, że kiedykolwiek się pogodzą? - słyszę nad sobą, na co zagryzam dolną wargę
- Nie wiem - odpowiadam od razu, starając się nie pokazać, jak bardzo działa na mnie bliskość skoczka
Robię krok do przodu, spoglądając na jego ruchy, ale brunet nie rusza się z miejsca. Łapię oddech, bezwładnie przytakując głową.
- A ty nie powinieneś być ze swoją dziewczyną? - marszczę brwi, ruszając dalej
- Nie, Stine rozmawia z kimś przez telefon - wzrusza ramionami
Przytakuję głową, a między nami znów zapada cisza. Przeczesuje wilgotne włosy ręką, obserwując coraz bardziej wzbijając się słońce na niebie. Nie zauważam nawet wystającego kamienia, potykam się o niego, oczekując na nieprzyjemne spotkanie z podłożem, ale zamiast tego czuję silne ramiona skoczka, otulające szczelnie moje ciało. Przymykam oczy, czując jak jego ciepły oddech drażni skórę mojego karku, wprowadzając tym samym ciało w przyjemne drżenie. Prostuje się i odwracam w jego stronę, spoglądając prosto w oczy.
- Musisz na siebie uważać, nie zawsze będę przy tobie - szepcze, całując mnie w czubek głowy i odchodzi
Po prostu odwraca się i idzie przed siebie, a ja wciąż stoję w miejscu, wpatrując się zamglonym wzrokiem w jego coraz bardziej oddalającą się sylwetkę.
- Dlaczego to zrobiłeś? - podbiegam do niego, ale z mojego gardła wydobywa się jedynie głuchy szept
Brunet nie patrzy na mnie, tylko nadal kieruje się przed siebie. Wzdycham ciężko, czując narastającą frustracji, kiedy wciąż mnie lekceważy. 
- Dobrze się bawisz? - syczę
Skoczek kręci przecząco głową, ale nadal milczy. Wzdycham zrezygnowana i ze złością odchodzę w przeciwną stronę.


*

Przewracam się na lewy bok, wbijając wzrok w szybie okna. Kolejne dni mijają bardzo szybko, aż sama nie orientuje się kiedy nadchodzi kolejny weekend i impreza urodzinowa Astrid. Niechętnie wygrzebuję się z ramion ciepłej pościeli i podchodzę do niewielkiego pudełeczka, leżącego na szafce. Uśmiecham się, przejeżdżając opuszkiem palca po złotym znaku nieskończoności. Mimo, że znam tą blondynkę bardzo krótko, czuję, że jest moją najlepszą przyjaciółką. Nigdy nie spotkałam takiej osoby, jak ona. Uśmiecham się do siebie szerzej i chowam pudełeczko do niewielkiej torebeczki. Odstawiam ją na bok i podchodzę do szafy. Przygryzam wargę, odszukując odpowiedni wieszak, który gdy tylko rzuca mi się w oczy, zabieram go. Przykucam i na niskich pułkach odszukuję czarnych szpilek. Kieruje się w stronę łazienki. Biorę szybki prysznic i zakładam przygotowane ubrania. Wracam do pokoju, robiąc makijaż i podkręcając lekko włosy. 
- Proszę - mówię z uśmiechem, kiedy słyszę pukanie do drzwi
- Ciocia pyta czy... - zacina się, lustrując mnie wzrokiem - Wyglądasz prześlicznie - łapie mnie za dłoń, a ja cicho śmiejąc się, okręcam wokół własnej osi
- Naprawdę ci się podoba? - pytam, aby się upewnić
- Tak - odpowiada od razu - Może powinienem iść i ciebie pilnować? - unosi brew
- Na pewno tylko dlatego chciałbyś tam pójść? - pytam, unosząc brew
Chłopak odwraca speszony wzrok, a ja od razu wyczuwam, że coś jest nie tak. 
- Czekam na ciebie na dole - odpowiada po chwili, wychodząc.
Wzdycham ciężko i siadam przed lustrem. Dłonią wygładzam materiał sukienki i ostatni raz przejeżdżam po wargach czerwoną pomadką.
- Iza, nareszcie - wzdycha szatyn, dostrzegając mnie na schodach - Masz już wszystko? - pyta, otwierając przed mną drzwi
- Mam - całuje go w policzek - Jesteś źle ubrany - kręcę głową, kiedy chłopak zajmuje miejsce za kierownicą - Nie, jak facet, który wybiera się na imprezę - krzywię się, zapinając pasy
- Ja się nigdzie nie wybieram - odpowiada, ruszając
- Pewnie - wzruszam ramionami, spoglądając w boczną szybę



Od autorki : Rozdział dzisiaj nieco dłuższy. Po woli wszystko zaczyna się kształtować, ale jeszcze wszystko drobnymi kroczkami. Mam nadzieje, że komuś się spodoba. Ja postaram się nadrobić wszystkie zaległości, proszę jedynie o czas, a dzisiaj mówię do następnego ;*

wtorek, 2 sierpnia 2016

Szósty

Przyszłość nie jest ustalona raz na zawsze , to my decydujemy, co się wydarzy

***

Następnego dnia budzi mnie melodyjny głos Duke Dumonta. Przecieram zaspane oczy dłonią, odwracając głowę w bok, gdzie przyjemny głos wokalisty zamienia się na ochrypły głos przyjaciółki
- To, że ona nie odbiera nie znaczy, że musisz mnie budzić w środku nocy ?! - krzyczy, na co krzywię się, wtulając mocniej w poduszkę - Chwila, chwila...skąd ty do licha masz mój numer?! Iza! 
Niechętnie podnoszę głowę z miękkiego materiału, zamglonym wzrokiem lustrując twarz przyjaciółki.
- Stało się coś?
- Spytaj swojego przyjaciela - prycha, podając mi komórkę
Marszczę brwi, przeczesując włosy ręką i przystawiam telefon do ucha.
- Halo?
- Czemu nie wstajecie? - słyszę głos Markusa, na co uderzam się otwartą dłonią w czoło
- Ty naprawdę tylko po to dzwonisz? - pytam z niedowierzaniem - Przecież siedzisz parę metrów od naszego namiotu - wzdycham, opadając z powrotem na poduszkę 
- Iza, gdzie ty masz telefon?
- Nie wiem - wzruszam ramionami - Gdzieś na pewno leży - krzywię się, patrząc na panujący "porządek" w namiocie
- Dobra, rozłącz się, bo mi kasę kradnie - wzdycha, na co otwieram szerzej oczy
- Sam do mnie dzwonisz, a raczej do Astrid
- Dobra, dobra zbierajcie się na śniadanie - dodaje i się rozłącza
Opadam z powrotem na poduszkę, zamykając oczy.
- Czego chciał?
- Żebyśmy przyszły na śniadanie - mruczę, nie otwierając nawet oczu
- SERIO?! - krzyczy, na co krzywię się - Tylko po to mnie obudził? - warczy zła, na co niepewnie przytakuję głową - Zabiję go - wzdycha, ale łapie ją za nadgarstek
- To miał być przyjemny weekend za miastem - mówię, patrząc prosto w jej oczy, na co przyjaciółka łagodnieje i znów siada na swoim miejscu.
- Ale taki nie jest, nie podoba mi się tutaj - wzdycha, na co marszczę brwi
- Został jeszcze jeden dzień, wytrzymasz? - pytam, patrząc w jej oczy z nadzieją
Blondynka wzdycha ciężko i przytakuje głową. Uśmiecham się i podchodzę do niej, mocno przytulając.
- Dziękuję... a teraz zbierajmy się, bo Markus będzie zdolny zrobić nam tutaj za raz nalot, jeśli nie pojawimy się na śniadaniu - śmieje się cicho i szybko przebieramy się w czyste ubrania, opuszczając namiot.

*

- Ja nie wiem jakim cudem wciąż tutaj jestem, a wszyscy dookoła żyją - zaczyna blondynka, opadając na koc, rozłożony na niewielkiej plaży przy jeziorze
Uśmiecham się, wystawiając twarz w stronę słońca.
- Nie doceniasz się, Astrid - poprawiam przeciwsłoneczne okulary na nosie, spoglądając kątem oka na przyjaciółkę
- Chyba tak - opadam na poskładane ubranie - Dobrze, że możemy chociaż chwilę spędzić same, bez ich świergotania nad uchem - sięga po plastikową butelkę, z której upija spory łyk wody
Uśmiecham się szerzej, wygładzając materiał koszulki.
- Z chęcią wróciłabym już do domu - wspieram się na łokciu, rozglądając dookoła
- Nie podoba ci się tutaj? - marszczę brwi, na co blondynka kręci przecząco głową - Wydawało mi się, że jest inaczej - spoglądam w stronę jeziora
- Co masz na myśli?
- Nic - wzruszam ramionami, podnosząc się z miejsca
Podchodzę do brzegu, gładząc stopą lustro wody.
- Nie pozbędziesz się mnie łatwo - odpowiada, stając obok mnie - Powiedz, co miałaś na myśli - dodaję, ale tylko uśmiecham się, dostrzegając zbliżającego się w naszą stronę Markusa
- Tutaj schowały się moje piękności - mówi z rozbawieniem, zawieszając swoje ramiona na naszych
Śmieje się cicho, widząc jak Astrid strzepuje jego rękę, a szatyn po chwili staje przed nami.
- Dzwoniła ciocia - odzywa się, spoglądając na mnie
- Stało się coś?
- Nie , pytała tylko jak się bawisz - mówi z uśmiechem - Pozwoliłem sobie powiedzieć , że świetnie - śmieje się, na co Astrid przewraca oczami
- Za dużo sobie pozwalasz - prycha, a Markus patrzy na nią uważnie
- Dlaczego tak mnie nie lubisz? - pyta, a ja dostrzegam coś na kształt smutku w jego oczach
Po woli wycofuję się i zabieram swoje rzeczy z koca, obserwując rozmowę między dwójką. Leniwie wspinam się pod niewielką górkę, wpadając na coś. Niepewnie podnoszę wzrok do góry, przygryzając dolną wargę.
- Widzę, że Markus już was znalazł - śmieje się, czym sprowadza mnie na ziemię.
Pośpiesznie podnoszę rzeczy z piasku, prostując się. Przygryzam wargę i ruszam przed siebie, ale wtedy czuję nieprzyjemne mrowienie na dłoni. Marszczę brwi, spoglądając na dłoń skoczka, trzymającą mój nadgarstek.
- Przejdziemy się? - pyta cicho
Przełykam z trudem ślinę i potakuję głową, a później wspólnie ruszamy wzdłuż jeziora.


Od autorki : Przepraszam, że rozdział tak późno i przepraszam za zaległości, ale dopiero w weekend wróciłam z wakacji i po woli zaczynam wracać do normalnego funkcjonowania. Mam nadzieje, że szósteczka się wam spodoba i liczę na wasza opinię. Dziękuję, za każdy komentarz i obecność, już ponad 10 tysięcy wyświetleń. Dziękuję ! Pozdrawiam ciepło i do napisania ;*


Obserwatorzy