wtorek, 12 lipca 2016

Piąty

Nie liczy się to z kim rozmawiasz w ciągu dnia. Liczy się to o kim myślisz przed snem.

***

Wpatruję się beznamiętnie w lustro wody, rzucając kolejny kamień , który odbija się o jego tafle, po chwili w nim tonąc.
Wzdycham ciężko i przenoszę wzrok na ciemne niebo i kilka migoczących gwiazd. Uśmiecham się blado, przeczesując palcami pasma włosów. Z niechęcią podnoszę się z miejsca i z góry spoglądam na bruneta. Przełykam z trudem ślinę, wyciągając dłoń w jego stronę. Mimo mroku czuję jego zaskoczony wzrok na sobie, a po chwili również przyjemny dotyk na swojej skórze. Zagryzam wargi, pomagając mu się podnieść.
- Nie musiałaś...
-...ale chciałam - wzruszam ramionami.
Zaciskam dłonie na materiale koca, przyspieszając swój krok. Łapię powietrze, nagle wpadając w ramiona przyjaciółki.
- Tutaj jesteś - szepcze cicho - Właśnie miałam cię iść szukać.
- Już nie musisz - odpowiadam krótko i wspólnie kierujemy się w stronę ogniska.
- No w końcu - śmieje się Markus, podając mi kiełbaskę - Bałem się, że się utopiłaś.
- A ja bałam się, że on cię utopił - mruczy mi do ucha Astrid.
Śmieje się cicho, kręcąc głową.
- Jak widać jestem cała i zdrowa.
- Na szczęście - wzdycha blondynka, na co uśmiecham się i obejmuję ją lewym ramieniem.
- Chodź sobie lepiej siąść, bo zaczynasz gadać głupoty - śmieje się i obie siadamy na pniu.
- Nie gadam głupot - oburza się.
Kręcę głową z uśmiechem, upijając łyk wody z plastikowej butelki.
- Może popływalibyśmy na skuterach wodnych? - unosi brew szatyn.
- Oszalałeś?! - krzyczy spanikowana Astrid - Jest pierwsza w noc.
- To co? - wzrusza ramionami, podnosząc się z miejsca - Iza, piszesz się na to?
- Nie bądź głupia - szepcze mi do ucha, na co uśmiecham się i również wstaję z miejsca.
- Chętnie.
- Więc idziemy - uśmiecha się szeroko i wspólnie ruszamy do wypożyczalni - Czynna całodobowo - puszcza mi oczko i wchodzi do niewielkiej budki.
Wzdycham ciężko i opieram się plecami o ścianki budynku, wbijając wzrok w ziemi.
- Nie wiedziałem, że jesteś taka szalona?
Podnoszę wzrok i przełykam głośno ślinę kiedy widzę sylwetkę bruneta.
- To może być ciekawe - wzruszam ramionami.
- Iza nie rób tego ! - krzyczy blondynka, podbiegając do mnie - Nie rób, słyszysz?!
- Astrid - wzdycham - Nic mi się nie stanie.
- Nie jestem taka pewna..- syczy, patrząc na szatyna - On jest nieobliczalny.
- Astrid, sądziłam, że już wyjaśniłyśmy sobie tą sprawę.
- A mi ufasz? - pyta Kenneth, przerywając nasza wymianę zdań
Obie spoglądamy na niego z zaskoczeniem. Mrużę oczy, odwracając się.
- Co masz na myśli? - unoszę brew.
- Popłynę z tobą - wzrusza ramionami i wchodzi do pomieszczenia, z którego wychodzi wspólnie z Markusem.
Odbieram od szatyna kamizelkę i spoglądam na Astrid.
- Nie zdecydujesz się?
Blondynka odwraca głowę w bok, na co wzruszam ramionami i zakładam na siebie materiał. Ruszam za chłopakami w stronę pomostu.
- Iza - zaczyna, na co zatrzymuję się w miejscu i odwracam w jej stronę - Idę z wami - dodaje i podbiega do mnie.
Uśmiecham się i obejmuję ją ramieniem, podając kamizelkę.
- To będzie świetna zabawa - całuję ją w policzek i zajmuje miejsce na skuterze za brunetem.
Przysuwam się do chłopaka i spoglądam z rozbawieniem na siedzącą za Markusem, Astrid.
- Rozchmurz się kochanie - puszczam jej buziaka, na co przewraca teatralnie oczami i niechętnie obejmuje szatyna w pasie.
Kręcę głową z uśmiechem i przybliżam się do ciała Kennetha, przygryzając dolną wargę.
- Możemy jechać? - spogląda na mnie przez ramię.
Podnoszę głowę z jego barków, potakując głową. Skoczek rusza, a ja z uśmiechem odsuwam swoje ciało do tyłu. Przymykam oczy, czując przyjemne mrowienie na policzkach.

*

- To było chore - śmieje się blondynka, kiedy wracamy do naszych namiotów - Ale też świetne - upija spory łyk piwa z puszki.
- Musimy to powtórzyć - dodaję, opadając na pień i spoglądając na chłopaków.
- Jeśli o mnie chodzi to nie ma problemu - odpowiada Markus, opadając na miejsce obok.
Uśmiecham się, poklepując go po ramieniu.
- Jeśli o mnie to też jestem za - uśmiecha się Kenneth, na co przytakuję głową.
- Stine nie chciała jechać? - pytam po chwili ciszy.
Brunet marszczy brwi, kręcąc przecząco głową.
- Już śpi, rozbolała ją głowa - mówi krótko, zatapiając wargi w alkoholu.
Mrużę oczy, przyglądając się mu uważnie. Wzrok sam wodzi za każdym ruchem jego dłoni, kącikami ust, które unoszą się do góry, okazując idealne rysy twarzy. Zagryzam wargi, spuszczając wzrok. Zbyt często przyłapuję się na myśleniu o nim lub zbyt długim patrzeniu. Przymykam oczy, a na ich wewnętrznej części i tak widzę twarz chłopaka. Odpowiadam je łapczywie, czując pulsujący ból skroni.
- Pójdę się już położyć - zaczynam cicho - Dobranoc - dodaję, wchodząc do namiotu i układając się na śpiworze.
Sen jednak nie przychodzi, a myśli same uciekają w stronę bruneta, a przed oczami stają te same, niebieskie tęczówki.


Od autorki : Ten rozdział mi się nie podoba i sama zastanawiam się po co go dodaję, ale czuje, że ta piątka nie wyjdzie inaczej. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Dziękuję za każdy komentarz, miło czyta mi się te wszystkie słowa. Do następnego i pozdrawiam ! :*

sobota, 9 lipca 2016

Czwarty

Tego co przeznaczone , tego się przecie i tak nie uniknie.

***

- Iza , pośpiesz się ! 
Uśmiecham się do swojego odbicia w lustrze, potakując bezwładnie głową.
- Iza, za chwilę się spóźnimy !
Przewracam oczami, ciężko wzdychając.
- Iza..
- Już idę - odkrzykuję i zabieram torbę z łóżka.
Przewieszam ją przez ramię i wychodzę z pokoju, zbiegając po schodach prosto w ramiona szatyna.
- Jesteś - wzdycha.
- Jestem - uśmiecham się szeroko, wymijając go i szybko zakładam buty - No chodź, przecież się za raz spóźnimy - kręcę głową, wspierając się na klamce od drzwi wejściowych.
Mężczyzna wzdycha ciężko i zabiera nasze plecaki. Wspólnie opuszczamy dom wujostwa, trafiając na Astrid.
- Przepraszam za spóźnienie - uśmiecha się blado, witając ze mną buziakiem w policzek.
- Nic się nie stało. Iza i tak jeszcze godzinę  pindrzyła się przed lusterkiem - prycha Markus, chowając nasze bagaże w bagażniku czarnego Audi.
Posyłam mu morderczy wzrok, kręcąc głową.
- Faceci - wzdycha blondynka.
Potakuję głową i wspólnie zajmujemy miejsca na tylnym siedzeniu.
- Macie wszystko? - pyta szatyn, siadając za kierownicą.
- Tak.
- Więc jedziemy - uśmiecha się do wstecznego lusterka i przekręca kluczy w stacyjce, zapinając pasy.


*

- Nie podoba mi się tu - jęczy blondynka, na co śmieje się cicho i otulam szczelniej kocem.
Astrid odkąd się tutaj pojawiliśmy narzeka na wszystko, ale ciesze się, że jest przy mnie. Markus prostuje się przy namiocie i spogląda na nią spod kilku, niesfornych kosmyków, opadających mu bezwładnie na czoło.
- Kotek nie denerwuj się tak, bo ci żyłka pęknie - puszczam mu buziaka w powietrzu, ale on tylko mówi coś pod nosem i wraca do swojego poprzedniego zajęcia.
- Nie wiem jakim cudem dałam ci się namówić na ten wyjazd - wzdycha, opadając na miejsce obok mnie, odganiając się machnięciami ręki od owadów.
Śmieje się cicho, wzruszając ramionami.
- Bo mnie uwielbiasz? Bo nie chciałaś żebym została tutaj sama?- unoszę brew.
Blondyn prycha, przeczesując włosy ręką.
- Z pewnością.
Kręcę głową i mocno ją obejmuję.
- Jakoś przetrwamy te dwa dni - szepczę jej do ucha
- Jeśli on nas nie zabije - wskazuje podbródkiem na szatyna, na co uśmiecham się - Tutaj nie zaprzeczysz, ma sporo okazji.
- Ale tego nie zrobi - kręcę głową.
- Skąd masz pewność?- unosi brew - Może nas utopić w jeziorze, zaprowadzić w sam środek lasu, zastrzelić. Zero świadków, zero śladów...
- Za dużo naoglądałaś się filmów - poklepuję ją po ramieniu i podnoszą się z miejsca.
- Ja bym na niego uważała.
Spoglądam na nią z niedowierzaniem.
- To jest Markus - z trudem powstrzymuje śmiech - Nie skrzywdzi nawet muchy.
- Ja bym mu tak bezgranicznie nie ufała. Iza, my jesteśmy z nim tu całkiem same ! - podnosi głos, ale szybko go ścisza, kiedy szatyn spogląda w naszą stronę.
Wzdycham spuszczając wzrok, ale kiedy słyszę dźwięk włączonego samochodu, przymykam powieki i podnoszę głowę do góry.
- Już nie jesteśmy same.


*

Opieram głowę o ramię szatyna, wpatrując się w rozpalone ognisko. Iskry odchodzące w każdą stronę, zależnie od powiewów wiatru. Uśmiecham się delikatnie, rysując wzory na wilgnym piasku, co jakiś czas sącząc łyk smakowego piwa z puszki. Nie jestem typem dziewczyny pijącej. Ograniczam się do minimum, ale to jednak nie pozbawia mnie dobrej zabawy. 
Podnoszę głowę z ramienia Markusa, starając się wdrążyć w rozmowę pomiędzy nim , a Kennethem. Zagryzam wargę, karcąc się w myślach, kiedy mój wzrok zbyt długo zatrzymuje się na brunecie, ale w jakimś sensie lubię na niego patrzeć. Przez te dni kiedy widywałam go często w domu, na mieście czy po prostu ulicy, powodowały dziwny spokój. Marszczę brwi,spuszczając wzrok, a wtedy natrafiam na śpiącą przyjaciółkę. Delikatnie podnoszę jej głowę i układam na poskładanym kocu, a sama odchodzę w stronę jeziora. Siadam na niewielkim pomoście i spuszczam nogi, z uśmiechem wpatrując się w lustro wody, w którym odbija się księżyc i gwiazdy. Sama nie wiem ile spędzam czasu na takim bezsensownym wpatrywaniu się przed siebie, ale z zamyślenia wybudza mnie skrzypnięcie desek kładki. Odruchowo odwracam się przez ramię, czując jak kamień spada mi z serca , gdy dostrzegam znajomą sylwetkę.
- Wystraszyłeś mnie - szepczę słabo, a wtedy moje serce wypełniają całkiem inne obawy.
Brunet uśmiecha się i układa na moich ramionach koc.
- Nie chciałem, wybacz.
Potakuję, a mężczyzna siada obok mnie.
- Powiesz mi co u ciebie słychać? - pyta cicho po dłuższej chwili.
Spoglądam na niego z niedowierzaniem, ale przecież powinnam się już przyzwyczaić do tego pytania, które zadawał przy każdej okazji. 
Uśmiecham się, spuszczając głowę i odwracając ją w stronę jeziora.
- Jak zawsze, to samo - wzruszam bezwładnie ramionami.
Między nami znów zapada cisza. Cisza, która znów mi nie przeszkadza...


Od autorki: Jest i czwóreczka. Powiem szczerze, że pisanie tego rozdziału nie było proste, ale mam nadzieje, że się udało i się wam spodoba. Przepraszam za jakiekolwiek zaległości u was, ale dzisiaj je postaram się nadrobić. Mam nadzieje, że dobrze mijają wam wakacje, bo już za tydzień start LGP. 
Do następnego i pozdrawiam gorąco :*

poniedziałek, 4 lipca 2016

Trzeci


Każdy człowiek zostaje nam dany po coś , aby czymś nas ubogacić , dopełnić coś, przekazać czy uświadomić

***

- Dziękuję za przyjemne popołudnie - zaczyna blondynka, podnosząc się z miejsca.
Uśmiecham się , wykonując ten sam gest.
- Bardzo miło mi było cię poznać , Astrid - obejmuje ją i całuję w policzek - Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy.
- Oczywiście - odpowiada od razy, grzebiąc w swojej torebce i podając mi po chwili swój telefon - Wpisz mi swój numer. Jutro zadzwonię do ciebie i umówimy się na większe zakupy. Mój przyjaciel ma urodziny w przyszłym tygodniu i z chęcią cię na nie zabiorę.
- Na prawdę? - pytam z niedowierzaniem, unosząc brew.
- Oczywiście - uśmiecha się, nachylając nad stołem i zapisując rządek cyfr na serwetce, którą po chwili mi podaje - To mój numer, gdybyś chciała po prostu porozmawiać, zadzwoń.
Uśmiecham się , potakując głową.
- Dziękuję, na pewno się odezwę.
- W takim razie do usłyszenia - żegna się ze mną i wraz ze swoją mamą opuszczają kawiarnię.
Siadam przy stoliku i upijam ostatni łyk herbaty, kończąc kawałek ciasta.
- Widzę, że się polubiłyście - zaczyna z uśmiechem, spoglądając na mnie znad filiżanki. 
- To prawda. Astrid to bardzo miła dziewczyna.
- Cieszę się, a teraz chodźmy. Markus pewnie już przyjechał.
Kobieta podnosi się z miejsca i zabiera z oparcia krzesła swoją kurtkę i torebkę. Poprawiam na ramieniu materiał i zasuwam zamek , kierując się za ciocią w stronę podziemnego parkingu.


*

Poprawiam się na poduszce, wybudzając z resztek snu. Marszczę brwi, dostrzegając w mroku sylwetkę, stojącą w drzwiach.
- Skarbie, obudziłaś się już? - pyta ciocia, wchodząc do pomieszczenia.
Uśmiecham się, podnosząc na łokciu.
- Tak - przecieram oczy dłonią - Która godzina?
- 18 - odpowiada, siadając obok - Za chwilę będzie kolacja, a Markus niedawno przyjechał.
- Przespałam to - wzdycham , opadając na poduszkę.
- To nie ważne - macha dłonią - Też musiał odpocząć po podróży. 
- Rozumiem - potakuję głową.
Podnoszę się z łóżka i zapalam lampkę, stojąca na nocnej szafce. Podchodzę niepewnie do wielkiego lustra, krzywiąc się na swój widok.
- Przygotuj się kochanie, a ja zawołam cię kiedy wszystko będzie gotowe, dobrze? - pyta, zatrzymując się przy drzwiach.
- Dobrze - potakuję i wracam wzrokiem na swoje włosy, które staram się pośpiesznie uczesać.
Spinam je w luźnego koka , a wacikiem nasączonym tonikiem ścieram rozmazany na policzkach tusz. Wygładzam dłońmi materiał ubrania i opuszczam pokój. Niepewnie schodzę po schodach, słysząc dźwięk rozmów.
- Dobry wieczór - uśmiecham się, przystając w progu salonu.
Wszystkie pary oczu, jak na zawołanie kierują się w moją stronę. Przełykam z trudem ślinę, uśmiechając się.
- Ty pewnie jesteś Iza - zaczyna brunet, podchodząc w moją stronę - Markus, bardzo miło mi cię poznać.
- Ciebie również, dużo o tobie słyszałam.
- Doprawdy? - śmieje się, spoglądając na ciocię i wujka - Ja o tobie również.
Odwzajemniam gest i zajmuje miejsce obok mężczyzny przy stole.



Kilka dni później


- Markus nie - kręcę głową, kiedy szatyn po raz kolejny chce mnie namówić na wspólny wyjazd pod namiot.
- Ale dla czego? - krzywi się, opadając na poduszki obok mnie.
- Bo nie? - daje mu pstryczka w nos, śmiejąc się.
- To nie jest odpowiedź - kręci głową, poprawiając sobie poduszkę pod głową.
Wzruszam ramionami, okrywając się szczelnie głową.
- A kto miałby niby jechać z nami? - unoszę brew.
- Ja, ty, możesz zabrać Astrid ze sobą jeśli chcesz...
- Mów dalej, bo czuję się zachęcona - uśmiecham się szeroko, układając nogi na jego kolanach.
Szatyn kręci głową rozbawiony i przytrzymuje moje kostki. 
-...Stine, Kenneth..
- Stój - odzywam się, podnosząc z miejsca - Oni też jadą?
- No tak - marszczy brwi - Są moimi przyjaciółmi - wzrusza ramionami, na co potakuję głową - Coś nie tak?
- Nie, nie wszystko dobrze. Więc kiedy ten wyjazd?
Szatyn uśmiecha się szeroko, obejmując mnie ramieniem.
- W ten weekend. Wiedziałem, że się zgodzisz - śmieje się i całuje mnie w skroń.


Od autorki : W końcu wakacje więcej spokoju i czasu na odpoczynek, więc przychodzę z nowym rozdziałem. Mam nadzieje, że się wam spodoba. Dziękuję za każdy komentarz i już lecę do was .
Do następnego, pozdrawiam ciepło ! :*

Obserwatorzy