Łączy nas relacja , ta z rodzaju relacji , o której człowiek zapytany z bólem serca i przez zaciśnięte zęby kłamie wbrew sobie i odpowiada, że to nic takiego
***
Po piętnastu minutach szatyn zatrzymuje samochód przed jednym z klubów w centrum miasta. Uśmiecham się, podnosząc z miejsca. Przygryzam wargę, słysząc tłumiony dźwięk muzyki. Odwracam się i nachylam nad uchyloną szybą przednich drzwi.
- Jesteś pewny, że nie chcesz wejść na chwilę? - unoszę brew, ale szatyn kręci przecząco głową
- Nie zostałem zaproszony - odzywa się po chwili, wzruszając ramionami
Odsuwam się na moment od samochodu przyjaciela i otwieram tylne drzwi, zabierając z siedzenia prezent i torebkę.
- Od kiedy potrzebujesz zaproszenia, Markusie? - śmieje się cicho, wracając na swoje poprzednie miejsce - Oboje wiemy, że bardzo chcesz tam wejść - dodaję
Szatyn zagryza skórę policzków od środka, a dłonie zaciska wokół kierownicy i lewarka biegów. Uśmiecham się, czując dumę, że trafiłam w odpowiedni punkt.
- Astrid pewnie też na to liczy...
- Wrócisz sama? - pyta, wypuszczając z ust powietrze
Wzdycham ciężko, prostując się.
- Jesteś pewny, że nie chcesz wejść na chwilę? - unoszę brew, ale szatyn kręci przecząco głową
- Nie zostałem zaproszony - odzywa się po chwili, wzruszając ramionami
Odsuwam się na moment od samochodu przyjaciela i otwieram tylne drzwi, zabierając z siedzenia prezent i torebkę.
- Od kiedy potrzebujesz zaproszenia, Markusie? - śmieje się cicho, wracając na swoje poprzednie miejsce - Oboje wiemy, że bardzo chcesz tam wejść - dodaję
Szatyn zagryza skórę policzków od środka, a dłonie zaciska wokół kierownicy i lewarka biegów. Uśmiecham się, czując dumę, że trafiłam w odpowiedni punkt.
- Astrid pewnie też na to liczy...
- Wrócisz sama? - pyta, wypuszczając z ust powietrze
Wzdycham ciężko, prostując się.
- Zadzwonię po ciebie - mówię, a przyjaciel przytakuje głową i po chwili odjeżdża.
Przez dłuższą chwilę stoję w tym samym miejscu, spoglądając jak ciemne Audi znika po woli z moich oczu. Wzdycham ciężko, spoglądając w szarzące się coraz mocniej niebo. Kręcę głową, chcąc pozbyć się zbędnych myśli. Ruszam przed siebie, a do moich uszu zaczyna docierać wyraźniejsza muzyka i stukot moich szpilek. Odpycham spore drzwi klubu, wchodząc do środka. Zsuwam jeansową kurtkę z ramion, wchodząc w głąb. Zatrzymuję się w miejscu, rozglądając dookoła.
- Iza - zauważam blondynkę, która niemo wykrzykuje moje imię
Uśmiecham się szerzej i ruszam w jej stronę.
- Wszystkiego najlepszego Astrid - mówię, starając się przekrzyczeć głośną muzykę
- Dziękuję, cieszę się, że jesteś - całuje mnie w policzek i odbiera prezent
- Też się cieszę - odwzajemniam gest i przysiadam obok przyjaciółki w loży
Wieczór mija nam bardzo szybko. Na zmianę upijamy drinki i tańczymy kilka szybkich tańców na parkiecie.
- Ja chyba mam już dość - mówię cicho, opierając głowę na oparciu kanapy
- Co ty mówisz? - śmieje się blondynka - To dopiero początek, a noc jeszcze młoda - puszcza mi oczko, dopijając swojego drinka
Kolejne godziny mijają podobnie, a moje ciało coraz gorzej reaguje na gęstą atmosferę w klubie.
- Ja wychodzę - wzdycham, łapiąc w dłonie swoją torebkę i kurtkę.
Nie czekam na reakcję przyjaciółki, tylko kieruję się w stronę wyjścia. Moje ciało bezwładnie odbija się od ciał ludzi znajdujących się na parkiecie, a później pustych ścian korytarza. Mrużę oczy, pocierając opuszkami palców, pulsujące skronie.
Kiedy odpycham od siebie ciężkie drzwi, przyjemny chłód muska moją odsłoniętą skórę. Uśmiecham się blado i odchodzę kawałek, przylegając plecami do ściany budynku. Rozglądam się dookoła, spoglądając na przejeżdżające samochody. Po omacku staram się odszukać w swojej torebce telefon, w którym szybko odszukuję numer szatyna.
- Halo? - słyszę zaspany głos
- Em... chyba pomyłka - bełkoczę, chcąc się rozłączyć
- Iza? - pyta zaskoczony - Wszystko dobrze?
- A my się znamy? - marszczę brwi - Zresztą nie ważne, mówię, że pomyłka - wzruszam ramionami i odsuwam telefon od ucha
- Zaczekaj chwilę..
Zagryzam wargę, bijąc się z własnymi myślami.
-...gdzie jesteś?
- Najpierw może powiesz skąd się znamy i dlaczego nie jesteś Markusem? - pytam z ciężkim westchnięciem, zsuwając z nóg szpilki
Odpowiada mi jedynie cichy śmiech.
- Cieszę się, że jestem zabawna, ale...
- Gdzie jesteś? - pyta, lekceważąc moje słowa
- W klubie... znaczy przed nim, planuję wrócić do domu - wzruszam ramionami
- Sama?
- Sama, a z kim? Nie jesteś Markusem - wzdycham, odpychając się od ściany
- Przyjadę po ciebie tylko podaj mi adres.
Przez dłuższą chwilę stoję w miejscu, wsłuchując się w głuchy dźwięk zamykanego zamka błyskawicznego i cichy dźwięk obijających się o komodę kluczy.
- Nie trzeba. Wiem, jak wrócić - odpowiadam od razu, z trudem przełykając ślinę
- Iza - wzdycha, a ja przymykam oczy i cicho podaję adres - Będę za chwilę. Nie ruszaj się z miejsca - dodaję, rozłączając się.
Odsuwam telefon od ucha i wrzucam go do torebki, siadając na niewielkim murku. Plecami znów przylegam do ścianki budynku, rozglądając się dookoła.
- Tutaj jesteś - słyszę głos nad sobą
Otwieram oczy, spoglądając z niedowierzaniem na chłopaka.
- To ty? - dziwię się - Przepraszam - dodaję ciszej, spuszczając głowę
- Nic się nie stało - wzrusza ramionami i pomaga mi zejść - Będę mieć pewność, że dotrzesz cała do domu.
- Ale dlaczego? Po co tutaj jesteś? Boże, nie rozumiem tego - wzdycham, opadając na miejsce obok kierowcy
- Nie musisz rozumieć - uśmiecha się, zapinając pasy - Znam twoją ciocię bardzo długo, Markusa zresztą też... to zwykła przysługa - wzrusza ramionami, przekręcając kluczyk w stacyjce
- Skoro tak - poprawiam się w siedzeniu i wbijam wzrok w bocznej szybie
Z każdym, mijanym budynkiem powieki stają się coraz cięższe, aż sama nie wiem ,kiedy zasypiam.
Od autorki : Już ósemka, jak ten czas leci. Wbrew temu, że historia dalej nie jest do końca rozwinięta, to kieruje się ona bliżej końca. Dziękuję wszystkim, którzy są i czytają to opowiadanie. Nie wiecie ile sprawia mi to radości, naprawdę. Jeszcze raz dziękuję a za zaległości przepraszam. Do następnego ! ;*