Teoretycznie nie pasowali do siebie , ale praktycznie nie widzieli poza sobą świata
***
Dni w Norwegii mijają coraz szybciej. Już dawno zapomniałam, jak toczy się życie tutaj.
Uśmiecham się, upijając łyk malinowej herbaty z tekturowego kubka, rozglądając się dookoła. Mój wzrok zatrzymuje się na drzwiach, które za każdym razem otwierają się z nieprzyjemnym dźwiękiem.
- I jak było? - pytam, dostrzegając bruneta
- Nijak - wzdycha, wrzucając torbę na tylne siedzenie samochodu - Wracajmy do mieszkania - mówi, na co przytakuję.
Podchodzę do kosza, do którego wyrzucam puste opakowanie i zajmuje miejsce na przednim siedzeniu samochodu. Zapinam pasy i wyjeżdżam z parkingu.
- Nie chodzisz o kulach, a to już dobry prognostyk - mówię, zmieniając biegi
- Może - wzrusza ramionami, spoglądając w boczną szybę - Kiedy wracasz do Polski?
- Na razie się tam nie wybieram - odpowiadam, zatrzymując się na czerwonym świetle
Skoczek wzdycha ciężko, ale się nie odzywa. Po około piętnastu minutach jesteśmy już na miejscu. Wysiadam jako pierwsza i obserwuję ruchy skoczka.
- Dam radę - wzdycha, otwierając tylne drzwi i zabierając z siedzenia torbę, którą przewiesza przez swoje ramię.
- Będę jutro o tej samej porze - mówię , kiedy kieruje się w stronę drzwi
Przytakuje głową, a ja wzdycham ciężko. Chowam dłonie w kieszeniach kurtki i kieruje się w stronę domu cioci.
- I co z nim? - wita mnie głos Markusa
- Nijak. Nie potrafię już do niego dotrzeć - mówię, odwieszając kurtkę na wieszaku
Poprawiam materiał swetra i wchodzę w głąb domu. Szatyn wzdycha ciężko, podążając za mną.
*
Poniedziałek. Wtorek. Środa. Czwartek. Piątek. Każde z tych dni nie różni się niczym od pozostałych.
Uważnie obserwuję skoczka, który siedzi bez słowa na kanapie, wpatrując się w ekran telewizora.
- Powiedz to - mówię po chwili, a brunet spogląda na mnie kątem oka
- Co?
- Powiedz, że nie chcesz żebym tutaj była - odpowiadam, odstawiając kubek na blat stołu
Skoczek uśmiecha się krzywo, spoglądając na mnie.
- Nie chcę żebyś tutaj była - mówi, spoglądając prosto w moje oczy
Zagryzam skórę policzków od środka i przytakuję głową. Kieruje się w stronę korytarza, w pośpiechu się ubierając. Oczy mimowolnie zachodzą mi łzami, ale nie odwracam się za siebie i po prostu wychodzę z mieszkania. Przyspieszam swój krok, a później po prostu biegnę w stronę domu cioci, wpadając w niego ze sporym impetem. Z trudem łapię oddech, zatrzaskując za sobą drzwi. Wspinam się po schodach, ocierając policzkach. Wchodzę do pokoju i od razu łapię w dłonie walizkę, którą odrzucam na łóżko. Pakuję swoje ubrania, lekceważąc spływające po policzku łzy.
Po godzinie wychodzę z domu i zamówioną wcześniej taksówką jadę na lotnisko.
*
Ciągnąc za sobą walizkę, przechodzę przez budynek lotniska, omijając stojących na mojej drodze ludzi. Zagryzam wargi, spoglądając na ekran, który okazuje opóźnienie mojego lotu. Wzdycham ciężko i zajmuje miejsce na plastikowym krzesełku.
- Iza - słyszę krzyk, ale lekceważę go
Wracam wzrokiem na swój telefon, wystukując sms-a do przyjaciółki.
- Dobrze, że cię złapałem - słyszę jego zmęczony głos i przyspieszony oddech
- Nie musiałeś - prycham, chowając telefon do kieszeni kurtki
- Nie chcę żebyś jechała - mówi, lekceważąc moje słowa - Zostań ze mną - układa dłoń na moim kolanie, na co spoglądam na nią zaskoczona - Kocham cię - mówi cicho, a ja spoglądam niepewnie w jego oczy.
Zagryzam wargi , czując jego ciepłą dłoń na policzku.
- Zostań - szepcze, muskając go równie ciepłymi wargami - Nie zostawiaj mnie - przytula mnie do siebie
Dwa lata później
Z uśmiechem spoglądam w stronę szczytu skoczni, kiedy znajome nazwisko wykrzykuje koreański spiker. Ukrywam czerwony od zimna nos w materiale szalika, obserwując na telebimie , jak skoczek przygotowywuje się do skoku. Zaciskam mocno dłonie, kiedy sunie wzdłuż rozbiegu i wzbija się w powietrze. Skubię, spierzchnięte od ciepłego oddechu wargi, obserwując jego nienaganną sylwetkę w locie. Kiedy ląduje na zeskoku, wokół roznosi się krzyk spikera.
Uśmiecham się szeroko, klaszcząc w dłonie.
- Mamuś - mówi dziewczynka, ciągnąc za materiał mojej kurtki - Co sie dzieje? - marszczy nosek, na co uśmiecham się, przykucając przed nią
- Tatuś wygrał słonko - całuję ją w skroń - Biegnij do niego
Dziewczynka przytakuje i biegnie w stronę bruneta, który pojawia się za bandami. Prostuję się, spoglądając z uśmiechem , na to jak podnosi Idę na ręce. Dziewczynka obejmuje go rączkami wokół szyi, a skoczek szybko odszukuje wzrokiem mnie i kieruje się z Idą w moją stronę.
- Udało się - szepcze, opierając swoje czoło o moje - Wygrałem - dodaje, muskając czule moje wargi
KONIEC
Od autorki : Koniec nie spodziewany nawet dla mnie. Po prostu czułam, że to zakończenie i ten moment jest odpowiedni. Przepraszam, jeśli kogoś zawiodłam. Dziękuję za obecność, za każdy komentarz. Mam nadzieje, że podobała się wam ta historia, która swoją fabułę można powiedzieć zmieniała z każdym rozdziałem. Dziękuję jeszcze raz i bardzo mocno za to, że chcieliście czytać to opowiadanie. Jest mi bardzo miło i mam nadzieje, że przy kolejnej historii nadal będziecie przy mnie. Jeszcze raz dziękuję. Nie lubię pożegnań, więc przepraszam z góry. Do zobaczenia przy następnej historii i u was ;*
Hej, hej :)
OdpowiedzUsuńNa samym początku muszę wybaczyć, że nie było mnie wcześniej, ale jakoś tak.. ciężko mi było ostatnio się zmobilizować :)
Czemu to już koniec? Przecież mogło trwać i trwać ;)
No ale tak.. co ma swój początek musi mieć też koniec.
Fajnie, że wszystko dobrze się skończyło! :)
Kolejne opowiadanie? Czemu nie! Jednak bohatera pozostawię Tobie do wyboru :)
Buziaki ;*
Ps. Zapraszam do mnie :)
może ostatnio mnie tutaj nie było, ale teraz jestem. trochę mi smutno, bo zamyka się kolejny rozdział, kolejna historia się kończy. kończy się naprawdę pięknie, bo chyba inne słowo byłoby nie na miejscu. dzisiaj żegnam się z bohaterami, z historią bardzo prawdziwą, ale nie z Tobą... jestem i będę, bo przyciągasz mnie prawie jak magnes ♥ nie chcę się powtarzać, ale piszesz prawdziwie. a to chyba najważniejsze.
OdpowiedzUsuńściskająca, ret.
p.s. nowy bohater? może ktoś z siatkarzy? kiedyś był Kurciu...
Cudowne zakończenie ❤ Mega mnje ono cieszy i satysfakcjinuje ;)
OdpowiedzUsuńPiękna historia *.*
Kejne opowiadanie? Ja najbardziej na tak❤ może coś o Fannemelu lub Domenie albo Peterze ;) A z siatkarzy skusiłabym się na Artura albo Niko ;3
Pozdrawiam i dziękuję❤
Jestem!
OdpowiedzUsuńJejciu, kochana, powiem szczerze, że mnie zamurowało, jak zobaczyłam taki nagłówek. Nie ukrywam, że trochę mi smutno, bo przywiązałam się do tej historii...
A tak w ogóle, to epilog naprawdę mi się podoba. Jest taki, jaki powinien być. Zresztą, jak i całe opowiadanie, zawsze dopracowane i ze smakiem.
No nic, mam nadzieję, że niebawem pojawi się coś nowego. Ja przeczytam od ciebie wszystko, więc w kwestii bohatera może nie będę się wypowiadać, nie potrafię doradzać, chociaż... norweskie klimaty dla mnie nadal mile widziane :)
Weny, buziaki :**
PS. Zapraszam do siebie, jeśli znajdziesz chwilkę.
Witam😉 Muszę przyznać że nie spodziewałam się tak szybkiego końca. To już drugi blog na którym oficjalnie ogłoszono KONIEC a przecież jeszcze parę autorek zapowiedziało epilogi. Co się dzieje?😶
OdpowiedzUsuńNo ale wracając. Epilog idealny. Jest coś takiego? Szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia ale najwidoczniej jest. Wygrał. Czyli uraczyłaś nas happy endem a to bardzo dobrze, ponieważ fajnie czyta się takie klimaty w to zimnee popołudnie😇
Co do bohatera to ja również chętnie poczytałabym Norwegów, ale ich ostatnio bardzo duzo w blogowym świecie więc może jakiś Austriak lub Niemiec? Konkretów wskazywać nie będę - mam nadzieję że się nie obrazisz😊
A na koniec najważniejsze... Chciałabym podziękować Ci z całego serducha za tą historię, bo była dla mnie bardzo... realna? Naprawdę lubiłam to czytać❤ Lecz cóż, nawet najlepsze historie mają swój koniec.
Mam nadzieję że szybko wystartujesz z czymś nowym!❤ Bez względu na bohatera czekam z niecierpliwością.
Całusy❤❤❤
czytałam ten epilog i prawie się popłakałam... już myślałam, że się to stanie, że Iza wróci do Polski... NA SZCZĘSCIE KENNY SIĘ OGARNĄŁ i chwała mu za to!
OdpowiedzUsuńale ta końcówka... piękna!
dziękuję za tę historię :)
Przez moment bałam się, że to wszystko będzie takie smutne, a ostatecznie podobało mi się niezmiernie. Fragment z córeczką piękny.
OdpowiedzUsuń