Nie ma takich chwil , gdy nic się nie dzieje.
***
Opieram się plecami o kuchenny aneks z wyczekiwaniem wpatrując się w ustawiony na gazie czajnik, którego głośny dźwięk roznosi się chwilę później po pomieszczeniu. Z cichym westchnięciem odpycham się od blatu, gasząc palnik.
- Iza i jak podobają ci się...- zaczyna.
- Jest dobrze - wzdycham, oblizując łyżeczkę z malinowej herbaty - Ale nie ma tutaj kogoś w moim wieku? - marszczę brwi.
- Są - odpowiada szybko - Jutro zabiorę cię do mojej przyjaciółki i poznam z jej córką, Astrid. Na pewno się polubicie.
Potakuję bezwładnie głową i upijam łyk słodkiego napoju.
- A z Stine i Kennethem chciałam cię poznać, ponieważ mieszkają niedaleko, sądziłam, że będzie ci łatwiej kiedy będziesz kogoś znać w okolicy - wyjaśnia po chwili.
Uśmiecham się, skubiąc delikatnie dolną wargę.
- Nie jestem zła - wzruszam ramionami - Na pewno będzie mi raźniej, dziękuję - całuję kobietę w policzek i kierują się w stronę salonu, odkładając kilka naczyń na szklanym stoliczku, siadając w fotelu z daleka od reszty towarzystwa.
- Na długo przyjechałaś? - słyszę nad sobą głos blondynki, która siada na zagłówku mebla.
Potakuję głową, uśmiechając się blado.
- Cały miesiąc.
- Jeśli będziesz chciała, śmiało możesz do mnie, do nas przyjść.
- Zapamiętam.- wymuszam uśmiech, potakując głową.
Blondynka odwzajemnia uśmiech, wracając na swoje miejsce obok chłopaka. Z trudem przełykam ślinę, wbijając wzrok w ciemnych panelach przestronnego salonu. Policzek wspieram na zgiętej ręce, uciekając myślami do Polski. Krzywię się nieznacznie , słysząc dźwięk telefonu.
- To mój ! - podnoszę się z miejsca i szybko wychodzę przed dom - Halo? - zwracam się w stronę osoby po drugiej stronie telefonu.
- Iza, no w końcu! Miałaś zadzwonić jak już będziesz na miejscu, żeby się pochwalić w jakim to niebie wylądowałaś.
Uśmiecham się szeroko, kręcąc głową i przeczesując palcami włosy.
- Jagoda, jesteś niemożliwa - wtrącam rozbawiona - Jak słyszysz mam się bardzo dobrze, a przede wszystkim żyję.
- O tym myślałam najmocniej...
- Ej - marszczę brwi - Kraj, jak kraj. Miasto, jak miasto... nie rozumiem twojej euforii.- przewracam oczami, siadając na stopniu i podciągając kolana do klatki piersiowej.
- Ciebie to ja naprawdę nie rozumiem, jesteś w pięknym kraju, sama... a jedyne co robisz to narzekasz.
- Nie narzekam - zauważam z cichym westchnięciem - To ty każesz mi się nadmiernie cieszyć.
Podnoszę się z miejsca i przechodzę między sadzonkami, wdychając do płuc przyjemny zapach rześkiego powietrza.
- Tak, tak... oczywiście, moja wina - ironizuje - Opowiadaj lepiej co robisz.
- Obecnie rozmawiam z tobą i spaceruje po ogrodzie.
- A nieobecnie?
- A nieobecnie uratowałaś mi życie od niezręcznej rozmowy - wzdycham, przeczesując włosy ręką.
Siadam w huśtawce, opierając się plecami o zawieszone łańcuchy, prostując nogi. Rozmowa z przyjaciółką znaczy dla mnie bardzo dużo, ponieważ mimo swojego wieku zaczynam tęsknić za swoją rodziną i przyjaciółmi, za tymi drugimi chyba najbardziej.
Wzdycham ciężko, obracając w dłoniach telefon. Od godziny siedzę w tej samej pozycji, nie odnajdując w sobie chęci na to by wrócić do środka i wdrążać się w sens rozmowy towarzystwa. Dobrze jest mi tutaj samej. Uśmiecham się blado, przymykając oczy i delektując ciszą, do momentu kiedy nie słyszę dźwięku kroków za sobą.
- Myślałem, że mnie nie usłyszysz - zaczyna brunet, na co spuszczam nogi w dół, robiąc mu tym samym miejsce na huśtawce, które po chwili zajmuje - Nie wracasz do domu?
- Nie mam na to jakoś ochoty - wzruszam ramionami - A ty?
- Co ja? - marszczy brwi, na co uśmiecham się blado.
- Dlaczego nie wracasz do środka?
- Bo wolę posiedzieć tutaj, oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko.
Przełykam z trudem ślinę, kręcąc przecząco głową.
- Nie mam - wychrypuje słabo, a między nami wraca cisza.
W brew pozorom nie przeszkadza mi ona. Z uśmiechem krążę wokół własnych myśli, a obecność skoczka nie zabieram mi komfortu. Spędzamy tak dłuższą chwilę po prostu milcząc i co chwilę posyłając sobie ukradkowe spojrzenia. Jeszcze nigdy nie przeżyłam takiego czegoś. Jeszcze z nikim nie milczało mi się tak dobrze.
Przeczesuje włosy ręką, wyrównując się z kobietą krokiem i wchodząc do przytulnie urządzonej kawiarni, znajdującej się w pasażu.
- Już są - mówi z uśmiechem, machając dłonią w stronę kobiet, siedzących nieopodal.
Potakuję głową i ruszam za nią w głąb pomieszczenia, poprawiając dłonią materiał koszulki.
- Witam cię Christa -witają się buziakiem w policzek - Astrid, dziecko drogie, jak ty dorastasz - śmieje się, podchodząc do blondynki.
- Dzień dobry - odpowiada dziewczyna, przenosząc wzrok na mnie - Ty pewnie jesteś Iza - zaczyna z uśmiechem, podchodząc w moją stronę - Bardzo miło mi ciebie poznać. Twoja ciocia dużo mi o tobie opowiadała.
- Mam nadzieje, że same dobre rzeczy.
- Oczywiście - śmieje się - Na długo przyjechałaś? - marszczy brwi, upijając łyk swojej kawy z filiżanki.
- Na cały lipiec - odpowiadam, biorąc do ust kawałek sernika.
- Więc będziemy mieć sporo czasu na poznanie się - uśmiecha się szeroko, na co przytakuję głową.
Od autorki: Rozdział trochę nudny, wiem o tym, ale akcja po woli będzie się rozkręcać, bo jak wiemy w każdym opowiadaniu muszą być tzw. odcinki przejściowe. Dziękuję za obecność :* Pozdrawiam gorąco i do następnego ! :*
- Iza i jak podobają ci się...- zaczyna.
- Jest dobrze - wzdycham, oblizując łyżeczkę z malinowej herbaty - Ale nie ma tutaj kogoś w moim wieku? - marszczę brwi.
- Są - odpowiada szybko - Jutro zabiorę cię do mojej przyjaciółki i poznam z jej córką, Astrid. Na pewno się polubicie.
Potakuję bezwładnie głową i upijam łyk słodkiego napoju.
- A z Stine i Kennethem chciałam cię poznać, ponieważ mieszkają niedaleko, sądziłam, że będzie ci łatwiej kiedy będziesz kogoś znać w okolicy - wyjaśnia po chwili.
Uśmiecham się, skubiąc delikatnie dolną wargę.
- Nie jestem zła - wzruszam ramionami - Na pewno będzie mi raźniej, dziękuję - całuję kobietę w policzek i kierują się w stronę salonu, odkładając kilka naczyń na szklanym stoliczku, siadając w fotelu z daleka od reszty towarzystwa.
- Na długo przyjechałaś? - słyszę nad sobą głos blondynki, która siada na zagłówku mebla.
Potakuję głową, uśmiechając się blado.
- Cały miesiąc.
- Jeśli będziesz chciała, śmiało możesz do mnie, do nas przyjść.
- Zapamiętam.- wymuszam uśmiech, potakując głową.
Blondynka odwzajemnia uśmiech, wracając na swoje miejsce obok chłopaka. Z trudem przełykam ślinę, wbijając wzrok w ciemnych panelach przestronnego salonu. Policzek wspieram na zgiętej ręce, uciekając myślami do Polski. Krzywię się nieznacznie , słysząc dźwięk telefonu.
- To mój ! - podnoszę się z miejsca i szybko wychodzę przed dom - Halo? - zwracam się w stronę osoby po drugiej stronie telefonu.
- Iza, no w końcu! Miałaś zadzwonić jak już będziesz na miejscu, żeby się pochwalić w jakim to niebie wylądowałaś.
Uśmiecham się szeroko, kręcąc głową i przeczesując palcami włosy.
- Jagoda, jesteś niemożliwa - wtrącam rozbawiona - Jak słyszysz mam się bardzo dobrze, a przede wszystkim żyję.
- O tym myślałam najmocniej...
- Ej - marszczę brwi - Kraj, jak kraj. Miasto, jak miasto... nie rozumiem twojej euforii.- przewracam oczami, siadając na stopniu i podciągając kolana do klatki piersiowej.
- Ciebie to ja naprawdę nie rozumiem, jesteś w pięknym kraju, sama... a jedyne co robisz to narzekasz.
- Nie narzekam - zauważam z cichym westchnięciem - To ty każesz mi się nadmiernie cieszyć.
Podnoszę się z miejsca i przechodzę między sadzonkami, wdychając do płuc przyjemny zapach rześkiego powietrza.
- Tak, tak... oczywiście, moja wina - ironizuje - Opowiadaj lepiej co robisz.
- Obecnie rozmawiam z tobą i spaceruje po ogrodzie.
- A nieobecnie?
- A nieobecnie uratowałaś mi życie od niezręcznej rozmowy - wzdycham, przeczesując włosy ręką.
Siadam w huśtawce, opierając się plecami o zawieszone łańcuchy, prostując nogi. Rozmowa z przyjaciółką znaczy dla mnie bardzo dużo, ponieważ mimo swojego wieku zaczynam tęsknić za swoją rodziną i przyjaciółmi, za tymi drugimi chyba najbardziej.
Wzdycham ciężko, obracając w dłoniach telefon. Od godziny siedzę w tej samej pozycji, nie odnajdując w sobie chęci na to by wrócić do środka i wdrążać się w sens rozmowy towarzystwa. Dobrze jest mi tutaj samej. Uśmiecham się blado, przymykając oczy i delektując ciszą, do momentu kiedy nie słyszę dźwięku kroków za sobą.
- Myślałem, że mnie nie usłyszysz - zaczyna brunet, na co spuszczam nogi w dół, robiąc mu tym samym miejsce na huśtawce, które po chwili zajmuje - Nie wracasz do domu?
- Nie mam na to jakoś ochoty - wzruszam ramionami - A ty?
- Co ja? - marszczy brwi, na co uśmiecham się blado.
- Dlaczego nie wracasz do środka?
- Bo wolę posiedzieć tutaj, oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko.
Przełykam z trudem ślinę, kręcąc przecząco głową.
- Nie mam - wychrypuje słabo, a między nami wraca cisza.
W brew pozorom nie przeszkadza mi ona. Z uśmiechem krążę wokół własnych myśli, a obecność skoczka nie zabieram mi komfortu. Spędzamy tak dłuższą chwilę po prostu milcząc i co chwilę posyłając sobie ukradkowe spojrzenia. Jeszcze nigdy nie przeżyłam takiego czegoś. Jeszcze z nikim nie milczało mi się tak dobrze.
Następnego dnia
Przeczesuje włosy ręką, wyrównując się z kobietą krokiem i wchodząc do przytulnie urządzonej kawiarni, znajdującej się w pasażu.
- Już są - mówi z uśmiechem, machając dłonią w stronę kobiet, siedzących nieopodal.
Potakuję głową i ruszam za nią w głąb pomieszczenia, poprawiając dłonią materiał koszulki.
- Witam cię Christa -witają się buziakiem w policzek - Astrid, dziecko drogie, jak ty dorastasz - śmieje się, podchodząc do blondynki.
- Dzień dobry - odpowiada dziewczyna, przenosząc wzrok na mnie - Ty pewnie jesteś Iza - zaczyna z uśmiechem, podchodząc w moją stronę - Bardzo miło mi ciebie poznać. Twoja ciocia dużo mi o tobie opowiadała.
- Mam nadzieje, że same dobre rzeczy.
- Oczywiście - śmieje się - Na długo przyjechałaś? - marszczy brwi, upijając łyk swojej kawy z filiżanki.
- Na cały lipiec - odpowiadam, biorąc do ust kawałek sernika.
- Więc będziemy mieć sporo czasu na poznanie się - uśmiecha się szeroko, na co przytakuję głową.
Od autorki: Rozdział trochę nudny, wiem o tym, ale akcja po woli będzie się rozkręcać, bo jak wiemy w każdym opowiadaniu muszą być tzw. odcinki przejściowe. Dziękuję za obecność :* Pozdrawiam gorąco i do następnego ! :*