Przyjaźń to nie słowo ani relacja. To cicha obietnica , która mówi: byłem, jestem i będę przy Tobie w każdej chwili, w której będziesz mnie potrzebować.
***
Z niedowierzaniem wsłuchuję się w informację, którą słyszę w radiu. Z trudem udaje mi się utrzymać szklankę z herbatą w dłoni, a oczy same zachodzą łzami. Przełykam z trudem ślinę, kręcąc przecząco głową i powtarzając sobie w myślach, że to niemożliwe.
Uśmiecham się blado, kierując w stronę salonu. Odkładam kubek na szklany stolik, przeglądając internet, aż w końcu na jednym z portali trafiam na podobną informację.
Kamienieję w bezruchu, obserwując fotografię chłopaka na szklanym ekranie, czytając po raz kolejny o tym, co wydarzyło się parę lat wcześniej. Zagryzam wargę , odwracając wzrok. Bardzo dobrze pamiętam, jak mi o tym opowiadał. Ile bólu zawierał jego głos kiedy wspominał każdy dzień z tamtego czasu.
Kręcę głową, chcąc się pozbyć tych wszystkich myśli. Podnoszę się z miejsca, podchodząc do drewnianej komody, z której zabieram swój telefon. Pośpiesznie odszukuję w spisie połączeń pożądany numer, chwilę później wsłuchując się w dźwięk sygnałów jeden, drugi, trzeci...
- Halo?
Przełykam z trudem ślinę, opierając się ramieniem o ścianę przy kominku.
- Markus - wzdycham cicho, zagryzając wargi i opadając na wygniecione miejsce w fotelu - To prawda? - mój głos się łamię.
Przez dłuższą chwilę panuje cisza, której nienawidzę coraz mocniej.
- Tak - odpowiada nagle, tak.
Przełykam z trudem ślinę, opierając się ramieniem o ścianę przy kominku.
- Markus - wzdycham cicho, zagryzając wargi i opadając na wygniecione miejsce w fotelu - To prawda? - mój głos się łamię.
Przez dłuższą chwilę panuje cisza, której nienawidzę coraz mocniej.
- Tak - odpowiada nagle, tak.
Wciągam powietrze, czując spływające po policzku łzy. Mimo tego co wydarzyło się kilka miesięcy wcześniej, obiecałam sobie, że gdy tylko będzie w potrzebie, nigdy go nie zostawię, że nigdy nie zapomnę tego co dla mnie zrobił i kim stał się przez kilka dni, które spędziłam w Norwegii.
- Przylecę jak najszybciej się da - odpowiadam, kierując się w stronę sypialni.
Od razu podchodzę do wielkiej szafy, z której wyciągam podróżną walizkę i rzucam ją na łóżko, po omacku kierując w jej stronę pojedyncze części swojej garderoby.
- Iza , ja nie wiem czy to jest dobry pomysł - wzdycha - On nie chce się z nikim widzieć, nawet...
- Nie kończ - zagryzam skórę policzków - Obiecałam, że nigdy go nie zostawię. Mam zamiar dotrzymać słowa.
- Przylecę jak najszybciej się da - odpowiadam, kierując się w stronę sypialni.
Od razu podchodzę do wielkiej szafy, z której wyciągam podróżną walizkę i rzucam ją na łóżko, po omacku kierując w jej stronę pojedyncze części swojej garderoby.
- Iza , ja nie wiem czy to jest dobry pomysł - wzdycha - On nie chce się z nikim widzieć, nawet...
- Nie kończ - zagryzam skórę policzków - Obiecałam, że nigdy go nie zostawię. Mam zamiar dotrzymać słowa.
*
Mrużę oczy, starając się odszukać w tłumie turystów sylwetki przyjaciela. Uśmiecham się blado na jego widok, pośpiesznie podchodząc w jego stronę. Szatyn odwraca się w połowie mojego kroku, odwzajemniając gest i przenosząc okulary na czubek głowy. Nie czeka na to, aż znajdę się przy nim i pośpiesznie skraca dzielący nas dystans, zamykając mnie w szczelnym uścisku. Układam dłonie na jego barkach, zamykając oczy.
- Miło cię widzieć, mała - odsuwa się z szerokim uśmiechem.
Marszczę brwi, a wtedy daje mi pstryczek w nos, a co spoglądam na niego przez przymrużone powieki.
- Ile razy Markus? - wzdycham , przeczesując włosy - Ile razy mam ci powtarzać żebyś nie mówił do mnie, mała?
- Już dobrze - odpowiada poważnie - Nie będę, jedziemy? - pyta, na co przytakuję głową.
Szatyn zabiera moją walizkę i wspólnie kierujemy się w stronę wyjścia z lotniska.
- Miło cię widzieć, mała - odsuwa się z szerokim uśmiechem.
Marszczę brwi, a wtedy daje mi pstryczek w nos, a co spoglądam na niego przez przymrużone powieki.
- Ile razy Markus? - wzdycham , przeczesując włosy - Ile razy mam ci powtarzać żebyś nie mówił do mnie, mała?
- Już dobrze - odpowiada poważnie - Nie będę, jedziemy? - pyta, na co przytakuję głową.
Szatyn zabiera moją walizkę i wspólnie kierujemy się w stronę wyjścia z lotniska.
*
Przez dłuższą chwilę wpatruje się w znajomy budynek przez szybę samochodu szatyna. Nie potrafię nawet na moment spokojnie złapać oddechu, nie mówiąc już o wykonaniu gestu ręką, która od dobrej chwili spoczywa na klamce.
Wzdycham ciężko, spuszczając głowę i wbijając mętne spojrzenie w czubku swoich butów. W duchu dziękuję, że Markus się nie odzywa i po raz kolejny nie odciąga mnie od tego pomysłu. Powinnam być tutaj już dawno temu. Powinnam go wspiera tak, jak on to robił kiedy tylko tego potrzebowałam.
- Idę - mówię i w końcu opuszczam czarne audi.
Poprawiam materiał swojego ubrania , zmierzając w stronę domku. Pukam kilka razy w wewnętrzną stronę drzwi, czekając aż ktoś mi otworzy.
Wzdycham zrezygnowana, odwracając się i rozkładając ramiona w stronę siedzącego w samochodzie szatyna. Ostatni raz spoglądam za swoje plecy , ruszając w kierunku samochodu, ale wtedy drzwi się otwierają.
- Iza?
Uśmiecham się blado, odwracając na pięcie i przytakując głową.
- Po co przyszłaś? - pyta, a ja z trudem przełykam ślinę, starając się złapać oddech.
- Obiecałam ci, pamiętasz? - pytam cicho - Obiecałam , że zawsze przy tobie będę, kiedy będziesz tego potrzebował, więc jestem.
Wzdycham ciężko, spuszczając głowę i wbijając mętne spojrzenie w czubku swoich butów. W duchu dziękuję, że Markus się nie odzywa i po raz kolejny nie odciąga mnie od tego pomysłu. Powinnam być tutaj już dawno temu. Powinnam go wspiera tak, jak on to robił kiedy tylko tego potrzebowałam.
- Idę - mówię i w końcu opuszczam czarne audi.
Poprawiam materiał swojego ubrania , zmierzając w stronę domku. Pukam kilka razy w wewnętrzną stronę drzwi, czekając aż ktoś mi otworzy.
Wzdycham zrezygnowana, odwracając się i rozkładając ramiona w stronę siedzącego w samochodzie szatyna. Ostatni raz spoglądam za swoje plecy , ruszając w kierunku samochodu, ale wtedy drzwi się otwierają.
- Iza?
Uśmiecham się blado, odwracając na pięcie i przytakując głową.
- Po co przyszłaś? - pyta, a ja z trudem przełykam ślinę, starając się złapać oddech.
- Obiecałam ci, pamiętasz? - pytam cicho - Obiecałam , że zawsze przy tobie będę, kiedy będziesz tego potrzebował, więc jestem.
Od autorki : Startuje od nowa, mam nadzieje, że ktoś będzie. Przykro mi z powodu tego co stało się Kennethowi, ale mam nadzieje, że wróci szybko i będzie o wiele silniejszy :) Pozdrawiam ciepło i do następnego :*
Hej, słońce ;*
OdpowiedzUsuńOch, piękny prolog. Na pewno zostanę i się mnie tak szybko nie pozbędziesz :)
Tak szybko to on nie wróci, wiesz? :c Zerwane więzadła to coś okropnego...
Czekam na pierwszy, ściskam ;*
Kochana! Jak Ty masz tutaj pięknie! ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie. :)
Kolejny prolog w Twoim wykonaniu. Kolejny znakomity prolog! :D
Kurczę, zaintrygowała mnie ta historia i możesz być pewna, że będę częstym gościem. ^^
Buziaki ;*
PS. Informuj mnie, proszę. :D
jestem pod jeszcze większym wrażeniem niż po nałogowym oglądaniu gifów bohaterów. mam wrażenie, że ten prolog jest inny... oczywiście jest tajemniczy i burzy mi w głowie utarte schematy, ale ten jest dla mnie inny... nie wiem co myśleć... tak bardzo mi się podoba ❤
OdpowiedzUsuńret.
ten początek... naprawdę mnie chwycił za serce. ciekawe, przy jakiej okazji Iza obiecała Kennethowi, że będzie przy nim w kryzysowej sytuacji...
OdpowiedzUsuńjak tylko przeczytałam o tym, co się stało Kenny'emu... jeju, nie znoszę kontuzji tego typu, bo jedna z nich zabrała dwa lata z kariery mojego największego idola.. eh, popłaczę się, a to nie o to chodziło.
czekam na kolejny! serdecznie pozdrawiam:)
O mamo... zostaję tutaj na sto procent! Prolog istne mistrzostwo. :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę ciekawie!
Czekam na następny.
Pozdrawiam. ;*
Prolog bardzo mi się podoba, ale mam nadzieję., że wybaczysz mi iż nie rozwodzę się nad treścią. :) Niestety czas mnie goni nawet o tak wczesnej porze. ;)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny. :)
Pozdrawiam serdecznie! ❤
Jestem!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, prolog jest genialny! Coś czuję, że czeka nas kolejna świetna historia w twoim wykonaniu :)
Jestem niesamowicie ciekawa, jak to dalej się potoczy.
Weny, buziaki :**
Piękny, głęboki prolog z obietnicą i tajemniczą aurą. Jestem ciekawa historii, ba, pomysłu na nią. Poza tym uroczy gif.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jestem!
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że dałaś link do tego opowiadania u mnie. Wiadomo, zostaje.♥
Jestem :)
OdpowiedzUsuńPiękny prolog, który przede wszystkim posiada fantastyczny przekaz.
Takie uwielbiam najbardziej!
Zaczęło się smutno i jestem ciekawa dalszych losów.
Też ogromnie szkoda mi Kennetha...
Mogłabyś mnie informować o nowościach?
Buziaki ;**
Po prologu nie można wiele oczekiwać. Mimo to spełniłaś podstawowy wymóg tj. zaciekawiłaś mnie na tyle, że poczekam na kolejny rozdział. Zastanawiam się co takiego stało się w jego życiu i dlaczego nie było jej przy nim, a musiała tam przybyć. Mam więc kilka pytań i czekam na odpowiedzi w kolejnych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.